W moim archiwum pojawiła się szansa na pisanie, na miejscu, doktoratu. Sęk w tym, że profesor zaznacza, że doktorat nie może być za bardzo historyczny, musi w dużym stopniu poruszać sprawy archiwalne. No właśnie, czy ktoś ma doświadczenie ile ma być cukru w cukrze? Bo mnie osobiście aż tak rozpisywanie się o archiwistyce nie pociąga, wole pisać o organizacji, której zespół, praktycznie nie ruszany, jest w moim archiwum. No i jeszcze stypendium, dobrze by było się na takowe załapać
Proszę o podzielenie się doświadczeniami.