Oto parę moich refleksji i uwag po Zjeździe.
1. Najważniejsza dla mnie wartość tego Zjazdu to możliwość spotkań i rozmów. Poznałam w realu przeuroczego Leszka Pudłowskiego
(naszego przyjaciela z IFAR), sporo czasu przegadałam z Anią Sobczak, poznałam świetną Ellę Kok-Majewską, dyrektorkę Regionaal Archief Rivierenland w Holandii (na marginesie: jej archiwum udostępnia 5 mln opisów j.a. w Sieci, co stanowi 80% całości zasobu, (dla porównania, na SWA mamy teraz ok. 7 mln opisów), czas realizacji zamówienia z magazynu wynosi średnio 15 minut i można to śledzić na iPadzie)
I wiele, wiele innych wspaniałych spotkań.
2. Naczelny Dyrektor AP W. Woźniak w swoim wystąpieniu jasno określił priorytety archiwów państwowych:
udostępnianie, digitalizacja i opis archiwalny (wspomniał też o nowych przepisach i metodyce). Jasny komunikat.
3. Poziom wystąpień bardzo różny, oględnie mówiąc, szału nie było. Z kilkoma osobami doszliśmy do wniosku, że na naszych IFAR-owych Zjazdach poziom jest wyższy.
4. Liczba paneli powinna zostać ograniczona, niektóre należało połączyć (np. archiwa rodzinne, archiwa społeczne AAN i Ośrodek KARTA), z niektórych można było bez wielkiej szkody zrezygnować.
5. Eksperci w zakresie EZD to w dalszym ciągu tylko osoby spoza sieci archiwów podległych NDAP, archiwa państwowe w dalszym ciągu takowych nie mają, a jeśli gdzieś są, to nie byli prelegentami na Zjeździe (zresztą w Kielcach nie było nikogo z NDAP z Departamentu Kształtowania Narodowego Zasobu Archiwalnego).
Co mnie najbardziej zaskoczyło?
To, że tyle złych emocji wzbudza retrokonwersja. W oficjalnych głosach archiwistów oraz w kuluarach w dalszym ciągu wciąż podkreśla się to, że tempo przepisywania narzucone przez NDAP jest zbyt duże kosztem jakości. Naczelny Dyrektor został wręcz oskarżony o to, że jest odpowiedzialny za obniżenie rangi zawodu archiwisty, bo muszą oni przepisywać spisy i inwentarze z błędami.
Jaki więc jest poziom pomocy informacyjnych archiwów? Już dyskutowaliśmy o tym na naszym forum. Poziom jest bardzo słaby. :(Jeśli inwentarz czy spis nie odpowiada temu co jest w magazynie to jak do tej pory były udostępniane materiały? I jak archiwa pracowały przez te wszystkie lata, kiedy inwentaryzowały, opracowywały, komisje metodyczne zatwierdzały itd.? Niektóre z archiwów mają tysiące j.a. bez ewidencji (czego absolutnie nie rozumiem, bo jak dyrektorzy zabezpieczają zasób, skoro nie wiedzą, co mają), kilka dużych archiwów ma bardzo nikły procent opracowanego zasobu (najmniej AN Kraków ? 7,7% i AAN ? 15%). Dopóki udostępniano pomoce informacyjne w czytelni, jakoś to było (chociaż wciąż te pomoce były kiepskie), ale w momencie, gdy wpuszczamy taką ilość danych do systemów informatycznych i do Sieci, trudniej ukryć ich bylejakość. Retrokonwersja to obnażyła: zacytuję tu wpis Henryka Niestroja na TT: z rozmów kuluarowych:
największy problem retrokonwersji to -- co innego w inwentarzu, co innego w magazynie i jak to pokazać ludziom (sic!). Z drugiej strony mamy głosy użytkowników (zabrzmiały także na Zjeździe), którzy domagają się naszych spisów i inwentarzy w Sieci, nawet z błędami. To są nasi klienci, słuchajmy ich i odpowiadajmy na ich zapotrzebowanie. Następnym etapem będzie poprawianie błędów i korekta. Trochę zdegustowały mnie rozmowy kuluarowe, z których wynika, że archiwiści przepisują byle jak, nie starają się jakoś specjalnie unikać błędów, bo przecież Naczelna kazała robić szybko, więc jakość nie jest ważna.
Myślę, że jakość pracy można sprawdzić, a czas na korektę na pewno będzie.
Od retrokonwersji nie ma odwrotu (i bardzo dobrze), a rozważania, że cała akcja powinna trwać dłużej niż 2 lata są bezproduktywne, bo gdyby została zaplanowana na 3 lata, pojawiłyby się pytana, czemu nie 4 lata itd.
I druga kwestia, która mocno mnie zasmuciła: podejście do użytkowników. Mam wrażenie, że dla wielu moich koleżanek i kolegów praca w archiwum byłaby ok, gdyby nie ci użytkownicy. Największe zarzuty wobec nich:
- przychodzą do czytelni z głupoty, bo nie wiedzą, że powinni iść np. do biblioteki (autentyczna wypowiedź kolegi z dużego archiwum na panelu o użytkownikach, poza tym tenże kolega bardzo ostro krytykował masową digitalizację i udostępnianie skanów w Sieci, bo tracimy kontrolę nad materiałami i nie wiemy, do czego są wykorzystywane, tenże kolega nie słyszał zapewne o re-use),
- przychodzą do archiwum i błądzą (moje pytania: może źle ich kierujemy, może stawiamy na ich drodze złe znaki drogowe w postaci kiepskich pomocy informacyjnych),
- przychodzą nieprzygotowani (to mnie bardzo denerwuje),
- trzeba im wiele rzeczy tłumaczyć, także przez telefon,
- chcą szybkiej informacji.
W kwestii udostępniania mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia, bardzo.
PS. Przy okazji pozdrawiam gorąco
wszystkich uczestników mojego panelu.