Pewnie, że mamy też inne problemy, ale lubimy podyskutować
Dyskusja ma charakter raczej akademicki. Niemniej dzięki temu można rozruszać nieco szare komórki po kolejnym dniu ewidencjonowania :lol:
Szkoda, że tok dyskusji zszedł nieco na wyliczanie, kto ile zrobił, albowiem nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby atakować archiwum poznańskie, które pod względem rozwoju naukowego może być dla nas co najwyżej niedoścignionym (jak na razie) wzorem.
Dlatego ośmielam się ją kontynuować...
A więc tak:
Na podstawie par. 5 statutu archiwum nie zaznaczono, że zadania archiwum zostały ułożone hierarchicznie i dopiero wykonanie pierwszego umożliwia wykonanie następnego. Interpretacja taka powodowałaby, iż nie dopełnienie obowiązku pracy naukowej, uniemożliwiałoby na przykład prowadzenie rejestru niepaństwowego zasobu archiwalnego.
A tak bardziej po ludzku – jak widać, każdy widzi to, co chce widzieć, a wszystko inne odrzuca. Tym samym stawianie ewidencji ponad – na przykład: wydawanie uwierzytelnionych wypisów, odpisów itd., jak również ponad prowadzenie działalności naukowej i wydawniczej, jest tym samym niezgodne z literą prawa.
Ten, jak to p. Maciej Zdunek określił „populizm i zbiór komunałów” kosztuje państwo polskie odpływem znakomicie wykształconej kadry poza granice kraju. Koszt wykształcenia człowieka jest ogromny i nie wynika z haseł populistycznych, tylko zimnego rachunku ekonomicznego.
W którym miejscu napisałem, że do doktoratu książki przewalam podczas pracy :?: Idąc tym tokiem myślenia, gdzie chodzi mi o produkt, czyli archiwistę, który podniósł swoje kwalifikację, nie widzę braku spójności w mojej wypowiedzi.
Japonistyka etc. – wyczuwam tu mały sarkazm. Jeśli podstawy takich dziedzin wiedzy, jak informatyka, lub administracja nie są potrzebne w pracy współczesnego archiwisty, to proszę mnie oświecić z jakiej to przyczyny Pan tak sądzi.