Nie wiedziałem gdzie wrzucić to pytanie wiec umieszczam je tutaj.
Jednostka samorządowa (Urząd Gminy) uporczywie nie realizuje zaleceń pokontrolnych w tym dotyczącego przekazania do AP materiałów archiwalnych wytworzonych przed 1990 rokiem. Monity i rozmowy telefoniczne kierowane do wójta nie dały żadnego rezultatu.
Co z tym fantem zrobić? Zasięgaliśmy informacji na ten temat w biurach prawnych Urzędu Wojewódzkiego, Urzędu Miasta oraz Samorządowym Kolegium Odwoławczym i nikt nie potrafił udzielić informacji jak skłonić jednostkę do wykonania zaleceń. Wygląda na to, że w tym zakresie Urzędy Gmin nie podlegaja nikomu a AP nie ma skutecznych środków egzekwowania.
Wydaje mi się, że to jest problem wart nie tylko zastanowienia się nad tym jednostkowym przypadkiem ale dyskusji nad prawem archiwalnym w Polsce.
Kilka lat temu gdzieś słyszałem o podobnym problemie. Urząd też nie chciał oddać akt. Sprawa chyba nawet otarła się o sąd. W innym przypadku archiwum nie uzyskało przynależnych im materiałów bo nie potrafiło wykazać przed sądem jakie materiały im się należą. Chyba nie miało spisów z archiwum zakładowego.
No a po zabierać kat. A, jeżeli nie minęło 25 lat? Jak im potrzebne (lub tylko tak uważają) to niech sobie trzymają. Tutaj popieram wójta. A co do brakowania czy archiwizacji kat. B to uporczywe monity w końcu poskutkują. Sądownie szkoda zachodu.
Chodzi o akta z okresu 1972-1990 - czyli ma tu zastosowanie zarówno par. 10 pkt 1, jak i par. 11 Rozporządzenia Ministra Kultury z dnia 16 wrzesnia 2002 r. (Dz. U. Nr 167 poz. 1375) Chodzi o akta jednostki której działalnosc ustała w 1990 roku czyli Urzedu Gminy i Gminnej Rady Narodowej jako terenowych organów administracji państwowej. Argument potrzebności w biezacej działalności jest trudny do uzasadnienia. W grę wchodzi też brak ewidencji w archiwum zakładowym i zawilgocenie akt. Wójt po prostu nie ma zamiaru wykonywać zaleceń... Nie ma go jak ugryżć...
Po mojemu, to własnie nikogo nie można zmusić do brakowania dokumentacji niearchiwalnej, natomiast należy próbować wyegzekwować przekazanie materiałów archiwalnych do AP. Cóż, dopuszczenie do zawilgocenia akt, to w zasadzie już ich niszczenie - za to prokurator i tyle ...
Z brakowaniem zgoda, chcą trzymać śnietnik niech trzymają. Ale co do zawilgocenia , to przecież nie wiemy czy akurat chodzi o kat. A, więc prokuratorem nie ma co straszyć. A jak kwestie interpretacji rozporządzenia odnośnie przekazania akt sami mamy dwojaką, to wójt będzie górą i powtarzam szkoda zachodu. Może kompromis - niech przekaże część i zrobi ewidencje tych nie podlegających brakowaniu. A reszte w przyszłości.
Cytat: "Bogusław Kleszczyński"W grę wchodzi też brak ewidencji w archiwum zakładowym i zawilgocenie akt. Wójt po prostu nie ma zamiaru wykonywać zaleceń... Nie ma go jak ugryżć...
A może tak art. 276 k.k.
albo art. 52 ust. 1 ustawy z 14 VII 1983 r.
kary w kk i w ustawie powinny byc ostrzejsze. Powinno wprowadzic duze kary finasowe Jednak wszystko to nie ma sensu gdy ap nie ma intrumentow do egzekucji zalecen...
Na naszym terenie jest też sporo takich opornych wójtów, prezesów sądów itp. wysyłanie tysięcy pism nic nie daje, najwyżej można im wjechać troszke na ambicje i to w większości przypadków skutkuje. Ale i tak uważam że nadzór archiwalny w AP trudno nazwać prawdziwym nadzorem. Dlaczego np. tak jak inne służby kontrolujące, AP nie mogą nakładać kar pieniężnych? Mam tu na myśli oczywiście już ekstremalne przypadki zaniedbań w stosunku do dokumentacji. Nadzór powinien mieć całą paletę możliwości, które prowadziłyby do przejmowania zaległych akt.