Odgrzewam stary wątek, bo w zeszłym tygodniu w NDAP (27-28 października) odbyła się konferencja o komisjach metodycznych, w trakcie której przedstawiciele wszystkich komisji przedstawiali jej prace. Wszyscy wyrażali zadowolenie z ich istnienia, choć niektórzy chcieliby uproszczenia ich prac. Jedynym, który się wyłamał z ogólnego chóru, był H. Niestrój (przewodniczący komisji w NAC), który jasno powiedział, że komisje powinny być raczej grupą roboczą lub radą starszych, zwoływaną w razie potrzeby, i im mniej naukowości i komisji metodycznych w opracowaniu tym lepiej, a opracowanie naukowe nazwał wprost niegospodarnością.
Ja również zabrałam głos, przedstawiając w skrócie swój pogląd (wyrażony m.in. w artykule opublikowanym w "Archiwiście Polskim" nr 4/2012): komisje w tak zbiurokratyzowanym kształcie nie są w archiwach potrzebne, archiwiści i ich kierownicy powinni odpowiadać za wyniki pracy. Komisje nie gwarantują dobrego poziomu opracowania, co widzimy nader często (te same zespoły są bardzo różnie opracowane), a utrzymywanie zasady, że tylko zatwierdzone przez komisje inwentarze można publikować w Internecie, prowadzi do tego, że ich publikacja jest opóźniana. Poruszyłam sprawę publikowania danych niezatwierdzonych przez komisje, czyli roboczych, z opcją uprzedzenia użytkowników, że mogą tam być błędy czy niedociągnięcia. Powiedziałam wprost: zapytajmy użytkowników, czy chcą takich danych w Necie? (już kiedyś na forum dyskutowaliśmy o tym) i że powinniśmy bardziej liczyć się z obywatelami-podatnikami.
Przyznaję, że reakcja zebranych mnie zaszokowała, bo usłyszeliśmy, że (cytaty): to populizm archiwalny, co to za argument: ludzie tego oczekują, musimy się szanować, nie dajmy się szantażować podatnikom, ulegliśmy lobby genealogów, nie ulegajmy presji (w większości mówili to dyrektorzy archiwów).
Naprawdę
Na szczęście te wypowiedzi tonował dyr. A. Biernat z NDAP, który jasno stwierdził, że z takim myśleniem jesteśmy na straconych pozycjach (przykładem regulacje dot. re-use) i zastanawiał się, jak dobrze opracować zasób, żeby był użyteczny dla użytkownika; podkreślił, że podatnik jest ważny (podał przykład archiwów belgijskich, gdzie obcięto im fundusze).
Pojawiały się też głosy, że prace komisji należy odbiurokratyzować i uprościć (
już ćwiczyliśmy taką dyskusję w tym wątku parę lat temu).
Były też wypowiedzi (cyt.): wiele prac odbywa się poza komisją, co wynika z braku procedur, rozmowy (np. telefoniczne) mają charakter ulotny, nie ma materiału do dalszej dyskusji, nie ma materiałów na piśmie, umyka dużo wiedzy (to o uzgadnianiu rozmaitych kwestii między recenzentem a opracowującym przed posiedzeniem). Podkreślano więc znaczenie budowania dokumentacji, gdyż protokoły oddają tylko część dyskusji
(czyli chyba jeszcze więcej papierów będziemy tworzyć
)
I jeszcze takie: komisje nie realizują zadań naukowych, tylko związane z praktyką archiwalną, w AGAD są śródkomisje i komisje wstępne
, niektóre km obradują cały dzień, są i posiedzenia dwudniowe, niektóre km opiniują plany nadzoru (np. w Krakowie, takie było zalecenie kontroli z NDAP), potrzebna jest współpraca km z CKM i uczelniami, naukowość km może podnieść samoocenę archiwistów
, km spełniają funkcje edukacyjne i integracyjne (to jest fajne
), przydałyby się warsztaty z zakresu edytorstwa (do pisania wstępów), postępująca informatyzacja prowadzi do separacji członków km od akt
.
A tak poza wszystkim zastanawiam się (i powiedziałam to głośno w czasie obrad), co powiedzieliby nasi użytkownicy, gdyby usłyszeli, o czym rozmawiamy...