Mamy pewien problem, i jest to w zasadzie nasz problem
może jednak ktoś ma jakiś pomysł, podobne doświadczenia, choć w zasadzie rzecz, jak sądzę, powinna się oprzeć o CKM.
Spore Archiwum Sanguszków (155 mb) składa się z wielu części o różnych (literowych) sygnaturach, ma zachowany układ nadany jeszcze przez aktotwórcę:
http://baza.archiwa.gov.pl/sezam/karta.php?arch=29&zesp=637&cd=0ale to nic.
Rzecz w tym.
Tzw.
Teki Arabskie. Jednostkę archiwalną stanowi teka, opisową plik (treść, daty, ilość dokumentów i stron w pliku etc. – teka nie ma nawet dat skrajnych, i brak jest jakiejkolwiek możliwości nadania jej sensownego tytułu, poza „teka arabska nr ##”). Plików jest na ogół w tece kilkadziesiąt, tak bliżej setki i więcej. Gdzie to wrzucić? Scalić i jednym ciągiem do treści, do wykazu obiektów przecież nie? Zwiększyć ilość jednostek archiwalnych w zespole, czyniąc nimi poszczególne pliki?
A co z tzw.
Tekami Rzymskimi – sytuacja podobna, tyle że opis jest, żeby było zabawniej, jeszcze bardziej niekiedy szczegółowy, bo schodzi do poziomu pojedynczego dokumentu, czyli teka ##, plik ##, dok. ## (dość często jeden plik = jeden dokument, jednak niekoniecznie). Bronisław Gorczak, archiwista Sanguszków, poukładał tutaj dokumenty, stosując ścisłe kryterium chronologiczne (!) i zapakował w teki oraz pliki. W tym wypadku pliku nie zrobimy ad hoc jednostką, choćby dlatego, że nie wszystko jest spisane, powiedzmy 3/4 zbioru, co zresztą zabrało jednej archiwistce kilka lat (są to przeważnie dokumenty w języku ruskim, paleografia rzecz jasna). Teki rzymski przynajmniej mają daty skrajne (w odróżnieniu od tek arabskich). Spaginowane są całe teki, jednym ciągiem (w odróżnieniu od tek arabskich również).
Tzw.
Rękopisy (przeważnie księgi lub poszyty i akta szyte) – jednostek archiwalnych jest tyle, ile numerów (ponad tysiąc), fizycznych w sumie dwa razy więcej (mają numery łamane) i to właśnie one są de facto jednostką opisową. Te „podjednostki w obrębie jednostki” mają między sobą, że tak powiem, z reguły pewne punkty styczne, tym niemniej są przecież „bytem odrębnym”, w jednej j.a. może ich być od 2 przez kilkanaście do kilkudziesięciu (a raz 120). Jeśli ma być zachowany dotychczasowy podział, to dla zbioru różnych rękopisów w jednej j.a. nie ma niekiedy tytułu i ciężko by było jakiś jeden stworzyć (niekiedy jest lub łatwo stworzyć). W dodatku XIX-wieczny introligator był albo wiecznie pijany, albo nieczytaty, i zdrowo namieszał, Gorczak nie sprawdził, więc wydrukowany w 1902 r. szczegółowy Katalog nie zawsze odpowiada, jak się okazało, rzeczywistości (rzeczy opisane jako scalone w jednej oprawie są osobno, i odwrotnie, a czasami osobne są owszem osobnymi, lecz trochę z tej, trochę z tej); przy okazji jednak wpisywania Katalogu do komputera i sprawdzania udało się przynajmniej wyprostować opisy, bo samych rękopisów nie będziemy rozszywać i zszywać na nowo.
Rozumiemy się? Bo ja już się pogubiłem. Ech, trzeba mi było iść w politykę, świat byłby prostszy.