Autor Wątek: Licencjonowane oprogramowanie po twórcy zespołu w archiwum  (Przeczytany 10197 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Scalarvector

  • Gość
Czy twórca dokumentacji elektronicznej przekazuje do archiwum oprgramowanie z którego powstała dokumentacja? To kto może z tego oprogramowania korzystać w archiwum?  

Scalarvector

Offline Kazimierz Schmidt

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 146
bardzo dobre pytanie
« Odpowiedź #1 dnia: Listopad 22, 2004, »
Scalarvector w jednym pytaniu poruszył problemy, którymi zajmują sie rzesze ekspertów.

Moim skromnym zdaniem pytanie jest zadane... podchwytliwie. Otóż oprogramowanie "z którego powstała dokumentacja" nie powinno być archiwum do niczego potrzebne. Archiwum to nie muzeum techniki. Informacje mają (będą miały być jak wreszcie będzie ustawa o informatyzacji) być przekazywane nie w formacie natywnym oprogramowania (czyli takim w jakim to oprogramowanie zapisuje) ale w formacie standardowym. I te standardy ma okreslić Minister Nauki i Informatyzacji. I rzecz nie kończy się na zapisaniu że "ma być w XML-u"! Jak bardzo sprawa jest skomplikowana warto prześledzić co można znaleźć na stronie http://www.govtalk.gov.uk/schemasstandards/metadata.asp.
Tamże wymagania dla systemów zarzadzania obiegiem dokumentacji elektronicznej przygotowane przy aktywnym udziale National Archives
Problem możliwości przeczytania w długim czasie nie lezy zatem w oprogramowaniu służacym do stworzenia informacji, ani w nosnikach do długotrminowego przechowywania, tylko w zestandaryzowaniu tej informacji i tego oprogramowania.
W Wielkiej Brytanii mają także "swieżutki" e-GIF (z 15.11.2004)
www.govtalk.gov.uk/schemasstandards/egif_document.asp?docnum=910
stamtąd jest jeszcze takie mnóstwo linków że nie sposób tego tu cytować...
Ale tamże pracuje na rzecz tych standardów sporo zespołów eksperckich mających w razie czego do dyspozycji najtęższe mózgi. U nas jak na razie sprawa jest w sferze zapisów "trzeba zrobić to" i jeszcze nie ma za bardzo na to środków. Ale pocieszmy sie że np. w Nowej Zelandii jest podobnie: cały czas mamy tylko zapisane "co należy zrobić" (od 2002 roku i nic się nie dzieje)
http://www.archives.govt.nz/continuum/dls/pdfs/g1-electronic-recordkeeping.pdf

Unia Europejska jak na razie tylko się spotyka w coraz to nowych (tych samych) gronach ekspertów przy okazji nowych projektów które w ramach strategii lizbońskiej mają dać nam szanse przegonić Amerykę. Z tego wychodzą coraz to nowsze "Guideilines" i coraz czestsze "Workshops" za coraz więcej "Euros" ale nie ma za bardzo "standards".
Brytyjczycy wzięli sprawę w swoje ręce i pracują jakby szybciej i konkretniej.

Ale może się mylę i właściwa droga to przekazanie do archiwum państwowego np. w Warszawie 5 płyt DVD z danymi zapisanymi w systemie obiegu dokumentów jakiegoś Urzedu Dzielnicowego + oprogramowania (komercyjnego) pozwalającego na odtworzenie systemu w takim kształcie jak funkcjonowął w urzędzie. Dla mnie to jednak ślepa uliczka...  Ale to starałem się przekazać w pytaniu "ile powinno być archiwów elektronicznych"
Kazimierz Schmidt

Scalarvector

  • Gość
Archiwizacja oprogramowania w archiwum
« Odpowiedź #2 dnia: Listopad 29, 2004, »
Oprogramowanie komputerowe jest tym czym "atrament" na piśmie urzędowym, CD dyski twarde są nośnikami.  Ale archiwa przechowują nośniki - teksty papierowe, fotografie czy taśmy audio-wideo.
Oprogramowanie jest tym co pozwala zapisać w odpowiedniej postaci  dane i je odtworzyć. Ale zawsze jest problem z archiwizacją oprogramowania gdyż zawierają one prawa majątkowe autorskie i takie nie może być przekazane do archiwum o ile licencja na to pozwala.
Do archiwum będą trafiać dane na CD DVD - kopie bezpieczeństwa jakiś systemów zarządzania  i problematyczny może stać się odczyt takich danych. Myslę, ze w polskich archiwach niewiele jest dyskietek 5'1/2.
Natomiast jak przypuszczam zagranicą - masowo kopiuje się z starszych nośników na nowsze (z CD na DVD)
Można wiedzieć jakiego oprogramowania używał aktotwórca - ale czy przekazując do archiwum zakładowego oprogramowanie, przekazuje prawo do używania oprogramowania  użytkownikom archiwum?

W wypowiedzi pana Kazimierza chciałbym przestrzeć przed ufnością w standardy typu XML i "administracyjne" regulowanie tych spraw.
Tutaj raczej "rynek" technologii informatycznych może określić standardy, a nie "władza". Np. stadardem jest zapis w formacie PDF do druku i przeglądania a nie jakiś XML, większość danych informacji jest przechowywanych w bazach danych a nie w jakiś plikach.
Problemem dla przyszłych archiwstów będzie właśnie tworzenie oprogramowania do konwersji danych na nowsze formaty i migracje baz danych.

Ciekawy jestem jak Archiwum Dokumentacji Mechanicznej i archiwa uniwersyteckie przechowują taśmy wideo czy slynne płyty gramofonowe
Czy użytkownik może poprosić o kopię filmu  czy zapis na CD przemówienia Bieruta z 1949 roku?

Pozdrawiam
Scalarvector

Offline Kazimierz Schmidt

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 146
jak trudno precyzyjnie sie wyrażać
« Odpowiedź #3 dnia: Listopad 30, 2004, »
napisałem:
I rzecz nie kończy się na zapisaniu że "ma być w XML-u"! Jak bardzo sprawa jest skomplikowana warto prześledzić co można znaleźć na stronie http://www.govtalk.gov.uk/schemasstandards/metadata.asp.

Wydawało mi się że dostatecznie jasno wyraziłem w ten sposób że XML to nie jest panaceum na wszelkie kłopoty. Ale język ten ma jedna zaletę: jest niezależny od nośnika, komputera i oprogramowania. I dlatego wielu się nie podoba. Dlaczego HTML podbił INternet? Bo jest powszechny i otwarty. I nikt nie musiał kupowac pakietu za 2400 zł żeby być przeczytanym.

Ale Scalvector mnie podsumował... :-)

Pisząc "jak bardzo sprawa jest skomplikowana" zachęcam do zapoznania sie ze standardem e-GMS. Podkreślam tedy, że standard ten reguluje sprawy administracji publicznej. I to akurat jak najbardziej można i nalezy regulować. Administracyjnie właśnie. Po to aby obywatel nie musiał uczyć się od nowa każdego urzedu, po to aby administracja była sprawniejsza i zarazem tańsza. Po to aby można było łatwo, automatycznie archiwizować dokumentację elektroniczną wytworzoną przez urzędy. I bynajmniej nie na dyskietkach, płytach DVD itp nosnikach.
Płyta DVD owszem, ale nie do długoterminowego przechowywania, tylko do ewentualnego przekazania materiałów do archiwum.
Pewnie że jak będe chciał trzymać moje domowe archiwum w Microsoft Office doc czy PDF to będzie to wyłacznie moja sprawa...
Ale jak Mnisterstwo Nauki będzie stosowało inny standard metadanych i bedzie zapisywac "swoje" pliki w PDF a MInisterstwo Kultury inny standard i zapisywanie w SXW, a gmina w Pcimiu w HTML-u to ja się nie zgadzam.
Chyba że do wymiany danych pomiędzy tymi urzędami będa stosować jeden format.

Ale dyskusja na temat oprogramowania i tak stawia nasze forum wśród nowoczesnych ... dlaczego?
Zakończę cytatem z DACS (Describing Archives: A Content Standard, Publisher: Society of American Archivists (2004). Świeżo przerzuciłem wersję elektroniczną. Pocieszam się, że może drukiem tego nie wydali.

oto wzorcowy opis dyskietki stamtąd wzięty:
Encoding at the highest level of description in MARC 21:
538 bb ‡a Disk characteristics: Floppy disk, single sided,
double density, soft sectored

Gdybyśmy opisywali nosniki których trwałośc jest taka, że należy z nich uciekac jak najszybciej (także z technologii zapisu) to co poczniemy za 10 lat jeśli dotąd opiszemy 100000 dyskietek w oficjalnych inwentarzach... drukowanych???

Inny przykład stamtąd:
"Give the following characteristics in any appropriate order: make and model of the computer(s) on which the records are designed to run, amount of memory required, name of the operating system, software requirements, kind and characteristics of any required or recommended peripherals, hardware (internal modifications)"

Przywiązanie do tego że "records" muszą być związane z nośnikiem jest tak duże, że jak widac nawet tak zacna organizacja jak SAA firmuje takie rady.

Sam nie wiem czy to śmieszno czy to straszno?
Kazimierz Schmidt

Scalarvector

  • Gość
Standardy
« Odpowiedź #4 dnia: Listopad 30, 2004, »
Standardy  są wymyślane przez "rynek" a nie przez "administrację".
To "administracja" powinna dostosowywać się do tego co ma "rynek" informatyczny. Czy to jest Open Office czy MS Office to dla informatyków archiwalnych nie ma znaczenia. Dane teraz są przechowywane w bazach danych, a to już ma znaczenie. Dlaczego? Formaty Open Office czy MS Office czy jakikolwiek XML są danymi "statycznymi". Zawierają one informację która jest już "z góry" określona. Natomiast bazy danych zawierają dane "dynamiczne" - zawsze można za pomocą odpowiedniego oprogramowania i języka SQL wyciągnąć dane które nas interesują.

Klasyczny problem archiwalny... co jest wartościowsze dzisiaj dla jutra?
Pisma papierowe urządu gminy czy baza danych przechowująca zawartość portalu Onet.pl. Archiwiści przejmą dokumentację z urzędu, bo muszą. Ale już DVD z kopiami zapasowymi zawartości portalu Onet.pl wybrakują.... bo nie ma jeszcze procedur czy kopie bezpieczeństwa przechowywać 2 czy 15 lat. A jak odczytać bazę danych po 15 latach?

Anglicy ze swoimi pomysłami wprowadzenia metadanych dla administracji chcą zautomtyzować "procedury administracyjne".  Tak aby uchwycić "rzeczywistość prawną" i przekazać rozwiązywanie tego typu spraw komputerom. W sferze fantastyki uważam sytuację gdzie "proces legislacyjny" i "obrót prawny" odbywa się pomiędzy "systemami informatyczmymi". Mimo to wprowadzenie metadanych do "systemów informatycznych" w administracji jest nieuniknione, gdy chcemy modelować "rzeczywistość" i zapisywać je w relacyjnych bazach danych  

Nie ma sposobu na określenie "uniwersalnego" formatu danych dla administracji. Mozna opisać, że podstawowym formatem ma być XML, ale XML jest meta językiem opisującym gramatykę języka którego mozna wykorzystać dla wymyślania dalszych standardów. Każdy urząd może sobie określić w jakiej formie mogą być przesyłane dane.
Ważniejszym problemem jest "dołączanie podpisów elektronicznych" czy "uwierzytelnianie" do tych danych. Owszem istnieją standardy opisujące podpisywanie tych danych, ale po co one są dla urzedu jak tego nikt nie stosuje. Od dawna mozna wysłać email z podpisem elektronicznym tylko tyle że nikt tego nie robi.

Ustawa o informatyzacji nie rozwiąże tych problemów. Ani w zakresie metadanych, ani w zakresie standardów, ani w zakresie podpisywania danych.

Sami archiwiści powinni przyjąc założenie że archiwa będą przejmować różne zdigitalizowane media zapisane w róznych formatach. Tak więc jak sądzę archiwiści będą musieli opisywać te dane w inny sposób niż tradycyjne inwentarze.

Coraz bardziej mnie zastanawia to że kopie zapasowe bezpieczeństwa  oprogrmowania można przekazać do archiwum z tym zastrzeżniem, aby uzytkownicy archiwów mogliby z niego korzystać po 50 latach gdy wygasną prawa autorskie majątkowe do tego oprogramowania, chyba że licencja inaczej ten problem opisze.

Myslę, że problemy które poruszamy mogą być inspirację dla "młodszej generacji archiwistów".

Pozdrawiam
Scalarvector

Offline Kazimierz Schmidt

  • młodszy(a) archiwista(ka)
  • *
  • Wiadomości: 146
młodzi archiwisci...
« Odpowiedź #5 dnia: Grudzień 01, 2004, »
ja tam czuję się młody
przynajmniej duchem

A jak odczytać bazę danych po 15 latach?

No właśnie.
Wg mnie dane trzeba przenieść do nowego środowiska. Bezwzglednie. I nie ma co kombinowac nad emulacją (za 50 lat) edytora TAG i DOS-a  4.0 aby czytac wszystkie dokumenty w TAGu wytworzone. To zadanie dla muzeum. A jak ktos mi powie że chodzi o to aby odtworzyć jak dokładnie w roku 1989 Kazik TAG-a używał to tym bardziej jest to zadanie na instalacje muzealną. A ponadto za 50 lat to pewnie nie będzie już klawiatur i monitorów...  Założymy się? To sie uprę i dożyję :-)
Dlatego warto juz teraz ustalić jakie metaelementy powinny byc przyporządkowane do naszych dokumentów elektronicznych. STRUKTURA!
Pisze tu o dokumentach zastępujących dotychczasowe pisma drukowane i podpisywane na papierze.  Bo mozna stosunkowo łatwo stadaryzować.
Pełno na rynku systemów DMS i Workflow.
Mamy "wielkich" jak Documentum, Filenet, SAP... Ostro goni Hummingbird. Mamy polski Office Objects i pełno goniących konkurentów.
Owe systemy to jednak tylko młotek i wkręty i wiertarka do zbudowania szafki na nasze dokumenty. Czasem razem z instrukcją jak szafke zrobić. Ale liczba i układ półek zalezy od nas i to jest własnie standard metadanych. I nie jest tak wazne czy mamy półki z metalu, drewna czy płyty wiórowej, waże czy układ jest taki sam. To tak samo jak z dzisiejszymi teczkami na akta -m nie jest istotne czy sa czerwone, białe czy szare. Nie jest istotne czy sa z białego papieru czy szarego. Nie jest istotne czy sa wiązane czy na gumkę....
I niech sobie rynek robi najlepsze narzędzia na świecie. Niech sie rozwija i robi konkurencja. Na chwałe Pana i kapitalizmu. To tak jak z ruchem drogowym. Sa przepisy o ruchu drogowym, sa standardy wytrzymałości dróg, sa wymagania wobec pojazdów (homologacja). I dzięki temu jakos to działa ten ruch. A jednoczesnie rynek się rozwija. Mamy nowe (ograniczone standardami) modele pojazdów. nowe metody budowania dróg, metalowe zanki drogowe zastapiono innymi materiałami.
Standard metadanych to ramy, podstawowe wymagania wobec systemów obiegu dokumentów. Brytyjskie National Archives (dawnij PRO) nawet takie systemy homologuje. Ale robi to bo wczesniej ogłoszone zostały przepisy.
A u nas? U nas sie robi Wrota Polski. A standardów ani widu ani słychu. Każdy sobie jak chce. Podkreślam: prywatnie tak. Ale administracyjnie nie.
I tu sie w pełni zgadzam że młodzi to rzeźbić muszą. Bo nie są obciążeni mysleniem papierem. Nie mysla jak tu zasosować ISAD czy DACS do zasobów "born digital" i jak pakować dokumenty elektroniczne w "elektroteczki" (lic. ICM UW) a te w "elektroserie". Nie mówiąc o "elektroszczątkach" :-). Te standardy trzeba po prostu odrzucić...
Myslenie papierem przekłada się na "myślenie nośnikiem" które hamuje informatyzację. Jakoś nikomu nie przychodzi do głowy, że "na karcie płatniczej" sa zapisane pieniądze. One sa "gdzieś w wirtualu" i jakos to działa. A przenoszeniem moich pieniędzy z nosnika na nośnik zajmuje się bank.  Ale jest to mozliwe bo w bankach metadane sa ustalone od dawna.
Imię, Nazwisko, nr konta, nr transakcji, nr faktury, tytuł faktury, tytuł przelewu, data przelewu, kwota itd. itd... I NIE JEST ważne jakiego systemu informatycznego bank uzywa. Ważne jest aby metadane wyrzucał zgodnie ze standardem.
Dzieci (13 i 15) nie umiały wytłumaczyc babci, że karty do Simplusa nie wkłada się do komórki...
Polecam artykuł prof Wojciecha Cellarego http://www.usc.gov.pl/gallery/44/445.pdf
Kazimierz Schmidt