Drodzy Ifarowicze w swej części sądowej - nieco zawiedziony Waszą postawą jestem albowiem czas chyżo pomyka a jakoś nikt nie zdecydował się poznęcać nad autorami pisma z sierpnia roku tegoż, które to z okolic Al. Ujazdowskich do sądów powszechnych przybyło, a które to o zamkniętych księgach wieczystych zrodzonych po 01.01.1947 r, jak można domniemywać z repertorium AR, choć ta nazwa nie pada, traktuje. Ja rozumiem, że skontrum, że brakowanie, że akt więcej i więcej ale bez przesady!
Abstrahując od rozważań na temat wywodów, którymi to w pierwszej części pomienionego pisma jesteśmy raczeni a nawet i od końcowego rezultatu tychże, zagłębmy się na chwilę w akapit siódmy, gdzie takie oto mądre stwierdzenie się znajduje:
"Mając na względzie wyżej przytoczone regulacje stwierdzić należy, że brak jest podstaw prawnych do przekazywania ksiąg wieczystych zamkniętych i akt takich ksiąg do archiwum państwowego. Nie stanowią one bowiem materiału archiwalnego".
(podkreślenie moje)
W wielką konfuzję wpadłem czytając tenże fragment, czymże bowiem jest ów "materiał archiwalny"? Neurony po całej mej łepetynie latały, wte i nazad, z taką prędkością, iż obawiam się, że część z nich wypadała z orbity i poleciała gdzieś daleko w przestrzeń, raniąc być może kogoś u końca swej trajektorii.
Ciekawe czy autor tegoż terminu chciał zasugerować, iż tak jak pudełko ryżu z 4 torebkami po 125 gramów z "biedry" nie może być traktowane jako materiał budowlany do postawienia domu, nawet jeśli kupimy 100 takich pudełek, tak i zamknięte księgi wieczyste nie mogą być w ogóle rozważane jako akta, które do jakiegokolwiek archiwum kiedykolwiek trafić powinny? Nie wiem zupełnie czyliż to prawda być może czy nie - widocznie nie za bardzo uważałem na lekcjach polskiego kiedy nauczycielka, omawiając poezję, zadawała owe ważkie pytanie "co autor miał na myśli".
Jakoś się wydostałem z otchłani, w którą powyższe rozmyślania mnie wrzuciły (nie było to łatwe zadanie!) i przyjąłem - proszę przyznać, bardzo szczęśliwe założenie - iż autor pisma, pomimo śmiałego wkraczania w materię archiwalną, nigdy z terminologią archiwalną do czynienia nie miał lub też popełnił czeski błąd i nikt w całym Departamencie, a nawet dwóch, wyłapać tego nie zdołał.
Zatem zmieniłem zapis na "Nie stanowią one bowiem materiałów archiwalnych" dopowiadając sobie dodatkowo w myślach "zgodnie z ustawą o narodowym zasobie archiwalnym i archiwach". Skoro nie są to materiały archiwalne, to muszą być to materiały niearchiwalne. Zacząłem nawet rozważać jaki okres przechowywania miałby w tym przypadku zastosowanie, śpiesznie jednak je przerwałem albowiem zdałem sobie sprawę, iż jestem świadkiem wiekopomnego wydarzenia! Oto, na naszych oczach, tworzy się historia! Uzyskaliśmy bowiem niesamowite twierdzenie, obalające wszystkie inne, wewnętrznie spójne, logiczne, którego nawet sam Spock by się nie powstydził! Otrzymaliśmy bowiem księgi wieczyste, które wcale nie są wieczyste! "Niewieczyste" księgi wieczyste, które mają wieczyście zaświadczać o stanie prawnym nieruchomości, nie są materiałami archiwalnymi, mają bliżej nieokreślony czas przechowywania, jednakoż żadne Archiwum Państwowe nie wyda zgody na ich brakowanie.
I jak tu nie wierzyć, że siła tkwi w narodzie, skoro ktoś nie znający się na archiwistyce tak dzielnie zacne terminy archiwalne tworzy!
"ale sobie dworuje, nicpoń jeden, nudzi mu się, głupoty skrobie, a tam na pewno dalej napisali rozsądne wyjaśnienie swoich słusznych racyj!" - myślą sobie zapewne szanowni zgromadzeni. Zagłębmy się zatem w lekturę.
"[...] Wynika to przede wszystkim ze specyfiki instytucji ksiąg wieczystych [...]" Otóż to! Księgi wieczyste, przechowywane po wsze czasy, przez kontrole AP nawiedzające wydziały ksiąg wieczystych w całym kraju uznawane za kat. A, z całą pewnością nie stanowią materiałów archiwalnych! Albo materiału archiwalnego - czymkolwiek by on nie był.
Dalsze słowa otuchy w me serce nie wlały albowiem żadnych więcej argumentów za niewieczystym charakterem ksiąg wieczystych nie przedstawiają. Do ostatniego akapitu czekać musiałem cierpliwie, aż me szarawe oczy ujrzały słowa, ostrożną skreślone ręką: "Przedstawiona opinia nie ma charakteru wiążącej wykładni prawa". Uff! Jest jeszcze nadzieja dla urzeczywistnienia wieczystości ksiąg wieczystych również w aspekcie archiwalnym.
Oczywiście o wiele prościej byłoby, dla wszystkich jak sądzę, napisać, iż brak jest przepisów normujących tryb i zasady przekazywania zamkniętych ksiąg wieczystych założonych po 01.01.1947 do Archiwów Państwowych (takie stanowisko prezentuje autor pisma), w związku z czym Departament prosi o wstrzymania procesu przekazywania tychże akt, po czym uchwalić stosowne przepisy, które określą czy akta przekazywane być mają czy nie, a jeśli tak - na jakich zasadach.
Myślę, iż jeden, najzupełniej zwykły, prosty w swej budowie, podpunkt w siakimś tam normatywie o treści "Księgi wieczyste zamknięte założone po 01.01.1947 nie podlegają przekazaniu do Archiwów Państwowych ze względu na ich przydatność dla celów bieżących." mógłby tutaj być pewnym rozwiązaniem.
Dla pewności można by jeszcze dodać "akta te nie mogą zostać zniszczone, muszą być przechowywane wieczyście" - na wypadek gdyby ktoś, kiedyś, niekonieczne chcący, postanowił zmierzyć się z zadaniem takiego sformułowania zakazu przekazywania akt do AP z którego by wynikało, iż akta takowe należy stanowczo zniszczyć.