No tak, rzeczywiście, wystąpił tu mały "failure to communicate". Zmyliła mnie chyba nazwa tej podgrupy: Digitalizacja, co ponoć oznacza - w dużym skrócie - przekształcanie z postaci analogowej na postać cyfrową, i na tym oparłem wypowiedź w swoim poście. Natomiast pańska wypowiedź najwidoczniej dotyczyła dokumentacji elektronicznej, która w takiej postaci została wytworzona (czyli nie było potrzeby jej digitalizacji), a konkretniej o problem jej przechowywania. A to zmienia, może nie diametralnie, ale bardzo, postać rzeczy.
Otóż w stosunku do dokumentacji elektronicznej muszę przyznać sporo racji, chociaż w niektórych punktach na pewno byłoby o czym dyskutować. Tak, ze względów samego bezpieczeństwa przechowywanie powinno się odbywać w kilku punktach, czy jak to pan nazywa: "rozproszone w ośrodkach odległych od siebie". Nasunęła mi się pewna analogia, co do "jedności" elektronicznego archiwum państwowego. Czy nie podobny stan mamy aktualnie z tradycyjnym Archiwum Państwowym? Mamy jednostki nazywane AP, z jedną centralą zwaną Naczelną (?) Każda z nich ma swoją "autonomię", ale w sumie tworzą jeden wielki twór, zwany Archiwum Państwowe. Podobnie rzecz może się dziać w sytuacji elektronicznego archiwum państwowego (nazwijmy to EAP). Mamy jedno EAP, z ośrodkami odległymi od siebie, które przechowują dokumentacją właściwą dla swojego regionu. Wszystko to jednak jest powiązane ze sobą siecią, pozwalającą na swobodne korzystanie z zasobu użytkownikom oddalonym od siebie nawet o całą Polskę.
Uwzględnić należałoby tez nietrwałość, czy też niską trwałość dokumentacji elektronicznej - nie muszę chyba przytaczać z jakich powodów?. Wiąże się z tym też brak zaufania do tego rodzaju dokumentacji, związany z podatnością na zmianę treści w każdym momencie. Chodzi mi tutaj o zwrócenie uwagi na pojęcie "oryginału". Czy coś takiego istnieje? Czy nie potrzeba jeszcze odpowiednich ustaw, które gwarantowałyby, że dokument elektroniczny będzie oryginalny, w tej postaci, w której go zobaczymy?
Myślę, że jeszcze dużo wody zostanie przelane, zanim taka gwarancja będzie.
Nie chodzi mi o zaprzeczanie pomysłu archiwizacji tego typu dokumentacji, bo problem ten może zostać rozwiązany chociażby poprzez metadane. Oczywiste, że w dobie informatyzacji społeczeństwa i komputeryzacji tworzy się coraz więcej dokumentów elektronicznych i pojawia się potrzeba ich archiwizacji, ale czy aktualnie są one wiarygodne w postaci elektronicznej? Dla przykładu: jeśli przychodzi email z podaniem o np. przyjęcie do pracy (cv i list motywacyjny), to czyż nie "dostaje" on znaczenia dopiero po jego wydrukowaniu?
Wciąż pozostaje nieokreślona kwestia digitalizacji zasobu archiwalnego. Wygląda to momentami jak kula u nogi AP. Pytanie, po co organizować spotkania, konferencje i warsztaty w sytuacji, gdy digitalizacja w archiwach jest jeszcze w głębokich powijakach. Mówi się o robieniu rzeczy, których nawet nie ma możliwości robić. Nie mówię o archiwum lubelskim, czy o ADMie i kilku innych przypadkach, ale już w mniejszym stopniu. W APL prowadzona jest digitalizacja, ale wciąż jeszcze potyka się kwestie związanie z przechowywaniem zdigitalizowanych zbiorów. Zaczynamy wdrażać "metadanowanie" (że się tak brutalnie wyrażę), ale zawsze jest jakieś ale. Co innego w sytuacji wielu AP w Polsce, gdzie digitalizacja, jeśli można ją tak nazwać, prowadzona jest niemalże chałupniczą metodą, głównie z powodu braku odpowiedniego sprzętu. Pojawia się więc pytanie: digitalizować, czy nie? I jeśli owszem, to dlaczego nie ma możliwości? Odpowiedź wydaje się znana, ale czy faktycznie tak jest?