W uzupełnieniu.
Mówię o korespondencji nie "jakiejś tam", ale o aktach pochodzących z archiwów Sanguszków, Potockich, Tarnowskich, Chodkiewiczów. Wartość rynkowa wielu z tych listów przekracza znacznie byle dokument z podpisem królewskim. Są pisane przez osoby z samego świecznika kręgu kulturowego Polski, Francji, Anglii, Włoch, Niemiec, Austrii, Rosji. Tip top.
Pana zdanie o "innych osobach" mających za zadanie chronić przed kradzieżą ma pewien sens w przypadku archiwum państwowego zorganizowanego w jednym budynku. My jesteśmy podzieleni. Mój oddział ma pieczę nad jednymi z najcenniejszych historycznie akt w Polsce i jest nas tylko kilku. Nie ma ciecia, nie ma kamer. To właściwie wyłącznie na nas spoczywa obowiązek, z którego zresztą nie jest zwolniony żaden archiwista. Wyrażanie desinteresement i zasłanianie się obowiązkiem innych jest, moim zdaniem, grzechem ciężkim. Archiwista czy to siedzi w czytelni, magazynie, czy biurze to najlepsza ochrona (a jednocześnie, jak się okazało, także największe zagrożenie).
Załóżmy, że cenny list trafia do antykwariusza. Są szanse, że jeśli będzie dla niego dostępna szczegółowa informacja w internecie, zorientuje się, skąd list pochodzi i że mogą być kłopoty. Sam fakt, że archiwum posiada jakieś listy danej osoby, to stanowczo za mało. Kopia zabezpieczająca to też za mało, przecież nie przyjdzie, by oglądać mikroflimy. Nawet się, szczerze mówiąc, nie pofatyguje, by nas spytać "czy przypadkiem...".
Jeśli mamy, a mamy często, kilka, kilkanaście lub więcej listów danej osoby, pole do popisu dla złodzieja wewnętrznego jest otwarte. Może przekładać, podkładać, wymazywać, nanosić - o możliwych technikach nie będę się tu rozpisywał, miałem nieszczęście z wieloma się zapoznać i wymyślić kilka własnych - po to, by lepiej chronić. Szczegółowa ewidencja korespondencji je eliminuje. Oczywiście nie ma 100% ochrony i nie będzie, to tylko jeden z elementów. Będzie chciał wynieść i mu się uda - wówczas na podstawie tej ewidencji na 100% udowadniamy naszą własność.
Nadto, wyłącznie dzięki szczegółowej ewidencji wpisanej do komputera udało nam się wykryć braki podczas lustracji, co inaczej byłoby niemożliwie lub straszliwie wręcz czasochłonne i zawodne - to było dla nas najważniejsze, a nie to, że dany spis nie pasuje do IZY i musimy to trzymać roboczo w innej niż oficjalna baza danych formie.
Nie wspominając o wykonywaniu kwerend - radzimy sobie nieźle, mimo posiadania różnych baz. Przy czym zaznaczam, że naszym dążeniem jest scalona jedna baza. Poprawimy jeszcze to i owo, to i owo uzupełnimy i nawet Pan będzie zadowolony (ironia, albo co innego, mi się znowu przyplątała! :twisted: ).
Jeszcze co do identyfikacji 1) osób, 2) miejscowości, 3) dat. Tak to oczywiste, że pominąłem. Wielokrotnie tylko dlatego indentyfikacja mi się powiodła, że już miałem szczegółowych spis z innych jednostek, że pamiętałem, co było, że mogłem sprawdzić. Takie możliwości czytelnik nie ma.
Jeszcze na koniec. Polegać na swojej wysokiej inteligencji to jedno, ale przydałby się się dać przynajmniej trochę wiary osobie, która mówi coś na podstawie konkretnego doświadczenia, choćby się o niej nie miało dobrego zdania (UWAGA! To zdanie zostało napisane poważnie, bez cienia ironii). To forum powinno zachęcać do wypowiedzi i dzielenia się problemami. Lepiej traktować się nawzajem ze spokojem i wyrozumiałością niż niecierpliwie. Każdy ma swoją działkę i bagaż doświadczeń, która może zaskakiwać innych, mimo dzielenia tego samego, zdawałoby się, zawodu.
W ten czas świątecznym życzę wszystkim najlepszego. Odkurzcie się trochę, stonujcie, wyciszcie. Przeżyjcie te Święta dobrze i mile z rodzinami. :lol: