Internetowe Forum Archiwalne > Archiwizacja materiałów cyfrowych i digitalizacja analogowych
Amerykanów problemy z e-dokumentami
Wojciech Woźniak:
Jarek napisał
--- Cytuj ---Się wtrącę: należałoby chyba raczej zapytać czy brakowanie w przypadku dokumentacji elektronicznej będzie miało jakikolwiek sens?
--- Koniec cytatu ---
Dobre pytanie - ale czy życzymy sobie, żeby - jak pisze pan Kazimierz Schmidt - państwo przechowywało o nas coraz więcej infromacji po wsze czasy? Po drugie również w przypadku e-dokumentów będzie istnieć nadal kwalifikacja akt, czyż nie? Osobną sprawą jest to jaką postać przyjmie brakowanie: wymazywania danych z dysku, czy tylko opatrywania ich klauzulą: "wybrakowane". W tym drugim wypadku jednak, czy to będzie rzeczywiste brakowanie?
Pan Bogusław Kleszczyński słusznie zauważa, że Amerykanie pracują nad zabezpieczeniem ważniejszych danych i zapewne wypracują świetne metody i zaawansowaną technologię. To jednak nie znosi moich wątpliwości i nie uspokoi biednego Amerykanina, który nie może być pewien, czy jego wymazane przez sąd akta o mandacie za szybką jazdę nie krążą ciągle po bazach danych i nie zepsują mu kariery zawodowej.
Kazimierz Schmidt:
Myslę, że mamy podobne wątpliwości co to zakresu działania Wielkiego Brata. Różni nas tylko zakres tematyczny. Otóż mi nie chodzi o to co urząd będzie o mnie wiedział w sprawach, które zgodnie z wykazem akt (albo innym kwalifikatorem dokumentacji) powinny byc przechowywane w długim czasie. Nie mam tu obaw co do przechowywania tego co dziś wykonuję w systemie obiegu dokumentów NDAP (tak, tak już od stycznia używamy) jako pracownik tego urzędu. Nie mam obaw przed trzymaniem przez sądy moich podań o nabycie spadku i księgi wieczystej, nie mam obaw przed trzymaniem przez bank historii mojego konta, a nawet trzymania przez szpital mojej dokumentacji medycznej itd. To jest kwestia sprawności państwa. Zawsze tego typu dokumenty były zachowywane i przechowywane - zmienił się tylko sposób zapisu. A to, że jest możliwe łatwe wyszukiwanie - właśnie o to przecież chodzi. Takie są koszty postępu. Sam pracuję przy projekcie systemu który będzie "zbierał" archiwalne dokumenty elektroniczne z systemów obiegu dokumentów administracji publicznej. I uważam, że informatyzacja państwa przyniesie mi więcej korzyści niż zagrożeń. Bo tylko sprawny, zinformatyzowany urząd, który umie się elektronicznie porozumieć ... z drugim urzędem - może dla mnie szybko załatwić sprawę. A nie traktować mnie jak gońca odsyłając do kolejnych podmiotów tego samego państwa. Nie mam nic do ukrycia przed urzędem czy sądem - aby tylko nie kazał mi ganiać od Annasza do Kajfasza. Jeśli trzeba upoważnić jeden urząd (czy sąd) żeby sobie z drugiego urzędu ściągnął odpowienie informacje o mnie - to dam to na piśmie. A jeśli ktoś nie chce do tego dopuścić - niech gania z papierami jak dotąd. Tu jakoś się nie boję. Jeśli wierzyć prasie to służby specjalne i tak o mnie dowiedzą się więcej w krótkim czasie niż sam o sobie wiem :) To niech i ja z tego mam jakieś korzyści. Pierwsza to szybkie załatwienie sprawy dla mnie i nawet ZA MNIE. Druga korzyść jest taka, że nie tylko państwo ma o mnie wiedzieć to co musi żeby mi tę sprawę załatwić, ale także ja mojemu państwu chcę patrzeć na ręce. Przecież już dziś mam dostęp do informacji publicznej gwarantowany ustawowo. A jak mogę to wykorzytać? Pójść do urzędu... A jak się urząd zinformatyzuje i będzie wytwarzał podstawowe metadane zgodne ze standardem to nie będzie przeszkód technicznych żeby zobaczyć z domu co zrobił dla mnie mój burmistrz... minister... premier. Jeśli nawet zajmował się dokumentami niepublicznymi to mógłbym się choć dowiedzieć ile ich było. Jakaż to by była demokracja!
Zgadzam się jednak z poglądem że co do dokumentów urzędowych, czy dokumentacji medycznej, to i w przypadku dokumentu elektronicznego okresy przechowywania powinny być ustalone i brakowanie powinno mieć miejsce. Brakowanie dokumentacji wymyslono przecież nie tylko po to, aby nie zawalić archiwum papierami - także po to aby nie trzymać informacji (nazwijmy ją wrażliwej) która nie powinna być trzymana.
Obawiam się jednak czego innego i może nie nazbyt dokładnie to wyraziłem - tego że moje PRYWATNE listy do dziewczyny ktoś sobie zachować MOŻE na dłużej niż MUSI (jeszcze mam piękna korespondencję z pieczęcią "OCENZUROWANO" - i że moje PRYWATNE rozmowy też... )
No i na koniec warto chyba wspomnieć, że zupełnie czym innym jest informacja opublikowana lub rozpowszechniona. Czyli prasa, radio, telewizja, Internet... Przecież i to forum może stać się obiektem archiwizacji. Można wszak piękne metadane w tego wyodrębnić. Można już teraz w guglu wyszukać i Schmidta i Woźniaka. Ale pisząc na publicznym forum niejako się zgadzamy na to że w przestrzeni publicznej nasze nazwiska funkcjonują (a nawet mój wizerunek :) )
Wojciech Woźniak:
Witam
Pan Kazimierz Schmidt napisał
--- Cytuj ---Obawiam się jednak czego innego i może nie nazbyt dokładnie to wyraziłem - tego że moje PRYWATNE listy do dziewczyny ktoś sobie zachować MOŻE na dłużej niż MUSI (...)
--- Koniec cytatu ---
Nie wiem czy dobrze Pana zrozumiałem - ale ja bardzo bym nie chciał żeby ktokolwiek poza moją dziwczyną owe listy widział, a co gorsza przechowywał na później (niewazne czy w szafie, czy na swoim komputerze).
Widzę w związku z tym dwa problemy: pierwszy w sferze prawa (i tu jakby sie mniej obawiam) - polega na konieczności patrzenia na ręce ustawodawcy, aby nie uchwalał nakzaów przechowywania bilingów przez 50 lat...; drugi mieści się w sferze techniki (i ten wydaje mi się groźniejszy i poniekąd zwiazany z amerykańskimi problemami, które znalazły się na początku dyskusji, bo w tamtym przypadku firmy przechowujące dane tłumaczyły się brakiem możliwości usuwania danych ze swoich serwerów) - sprowadza się do mojej technologicznej indolencji. Nie wiem co tak naprawdę robi komputer z danymi, które do niego wprowadzam: czy zapisuje je i kasuje na zawsze wtedy gdy klikam "zapisz" i "usuń"? Wszak różnie z tym bywa już dziś, a jak będzie w przyszłości? Jeśli powstrzymamy polityków prrzed chęcią gromadzenia o nas wszystkich możliwych danych, to czy jesteśmy w stanie powstrzymać przed tym koncerny informatyczne? Może to co piszę pachnie teorią spiskową, jeśli tak to proszę mnie wyprowadzić z błędu.
Chyba powinienem jednak dla jasności dodać, że bardzo niecierpliwie czekam na moment, w którym prośbę o wypis z księgi wieczystej będę mógł złozyć o 19 wieczorem, popijając mleko z miodem we wlasnym domu z taką samą latwością z jaką wpisuję ten post. Tym większe moje obawy, bo psują mi oczekiwanie na ową chwilę.
Kazimierz Schmidt:
niestety wcale nie żartuję - muszą nasze mejle gromadzić. Proszę zajrzeć do ROZPORZĄDZENIA MINISTRA SPRAWIEDLIWOŚCI z dnia 28 kwietnia 2004 r. w sprawie sposobu technicznego przygotowania systemów i sieci służących do przekazywania informacji — do gromadzenia wykazów połączeń telefonicznych i innych przekazów informacji oraz sposobów zabezpieczania danych informatycznych. Link na stonę Sejmu RP jest tu:
http://isip.sejm.gov.pl/servlet/Search?todo=open&id=WDU20041001023
albo tu:
http://www.abc.com.pl/serwis/du/2004/1023.htm
Tamże czytamy:
§ 1. 1. Rozporządzenie określa:
1) sposób technicznego przygotowania systemów i sieci służących do przekazywania informacji, do gromadzenia wykazów połączeń telefonicznych i innych przekazów informacji, zwanych dalej "wykazami przekazów informacji";
2) sposoby zabezpieczania danych informatycznych w urządzeniach zawierających te dane oraz w systemach i na nośnikach informatycznych, w tym danych przesyłanych pocztą elektroniczną, zwanych dalej "danymi zapisanymi".
Ale to jeszcze mały pikuś... bo w tym rozporządzeniu jest tylko, że ma być zapisywane na żądanie.
W ustawie "Prawo telekomunikacyjne" zob. Dz.U. 2006 nr 12 poz. 66
http://isip.sejm.gov.pl/servlet/Search?todo=file&id=WDU20060120066&type=1&name=D20060066L.pdf
ostatnie zmiany wyglądają między innymi tak:
8 ) w art. 165 ust. 1 otrzymuje brzmienie:
1. Operator publicznej sieci telekomunikacyjnej lub dostawca publicznie dostępnych usług telekomunikacyjnych przetwarzający dane transmisyjne dotyczące abonentów i użytkowników końcowych jest obowiązany, z uwagi na realizację przez uprawnione organy zadań i obowiązków na rzecz obronności, bezpieczeństwa państwa oraz bezpieczeństwa i porządku publicznego, dane te przechowywać przez okres 2 lat. Obowiązek uważa się za wykonany w przypadku gdy zaprzestający działalności operator publicznej sieci telekomunikacyjnej lub dostawca publicznie dostępnych usług telekomunikacyjnych przekaże do przechowywania dane transmisyjne innemu operatorowi publicznej sieci telekomunikacyjnej lub dostawcy publicznie dostępnych usług telekomunikacyjnych. Po upływie tego okresu, dane transmisyjne są usuwane lub anonimizowane przez operatora publicznej sieci telekomunikacyjnej lub dostawcę publicznie dostępnych usług telekomunikacyjnych, którzy je przechowują. Operator publicznej sieci telekomunikacyjnej lub dostawca publicznie dostępnych usług telekomunikacyjnych przechowujący dane transmisyjne jest obowiązany dołożyć szczególnej staranności w celu ochrony bezpieczeństwa i poufności tych danych oraz interesów osób, których dane dotyczą.”;
jaki jest z tym problem i skąd się to wzięło bardzo ładnie opisane jest np tutaj:
http://7thguard.net/news.php?id=4766
Wojciech Woźniak:
Witam
To może rząd zdecyduje się skanować wszystkie listy papierowe przechodzące przez pocztę? Dlaczego nie? :twisted:
A na poważnie, sprawa rzeczywiście daje do myślenia i niestyty smuci. Motywacje rządów współczesnych państw demokratycznych do zwiększania kontroli definiuje Z. Bauman w rozmowie z J. Żakowskim (Wiek kłamsta, "Polityka" 2004 nr 50, albo zbiór wuwiadów AntyTINA J. Żakowskiego):
--- Cytuj ---"Nie mogąc obiecać obywatelom security i społeczeństwa, w którym poczują się secure, władza coraz więcej mówi o zagrożeniu safety. Chce zdobyć naszą wdzięczność, gdy nie wybuchnie bomba, gdy nie zostaniemy pobici przez chuliganów (...)"
--- Koniec cytatu ---
Słowem: czując się bezrade wobec współczesnej globalnej gospodarki i niesionych przez nią problemów społecznych, państwo szuka sfer, w których mogłoby spełnić się jako potęga gwarantująca byt obywatelowi. Nie jest w stanie zapewnić mu opieki socjalnej, więc zapewnia mu bezpieczeństwo. A gdyby obywatel miał wątliwości, że jest zagrożony to państwo dla jego dobra będzie gromadzić wszelkie dostępne informacje. Prędzej czy poźniej obywatel pomyśli: Skoro władza tyle trudu wkłada w zabezpieczanie bilingów i maili to widocznie znajduje w nich dowody działalności terrorystów. A czemu nie napadają na obywatela terroryści? Właśnie dlatego, że państwo nad nim czuwa. Tak w skrócie sytuację opisuje Bauman.
Co do polskich rozwiązań ustawowych: czy mogę się łudzić, że "dane transmisyjne" to nie to samo co treść maila, rozmowy telefonicznej...? Nie? No to niezły bigos.
Ustawa, którą Pan cytuje nakłada obowiązki przechowywania owych danych transymisyjnych na wszystkich operatorów, a więc również prywatnych. Po dwóch latach mają oni te dane usuwać. Czy usuną, czy - tak jak w USA - będzie to nieopłacalne?
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej