Witam społeczność archiwistów.
Pozwolę sobie jako genealog wyrazić swoją opinię z drugiej strony.
Przez kilkanaście lat parając się genealogią odwiedziłem większość archiwów państwowych oraz diecezjalnych i wiele parafii. Przez pewien okres czasu współpracowałem z firmą genealogiczną po drugiej stronie oceanu i stąd ta mnogość podróży po naszych archiwach.
Różnie to bywało i sympatycznie i nie bardzo. Pominę ustalone przez „górę” niczym nie uzasadnione astronomiczne ceny za ksera czy zdjęcia lub skany metryk. Pozwolę sobie skupić się bardziej na kontaktach z szeregowymi archiwistami z którymi miałem bezpośrednie kontakty. Kupa wspaniałych i uczynnych ludzi. W wielu archiwach służono mi pomocą i bezinteresownie pomagano mi w moich poszukiwaniach. Dotyczy to najbardziej małych archiwów gdzie i kontakt z „zawracaczem głowy” czyli genealogiem jest bardziej bezpośredni. Były i są, niestety wyjątki mniej sympatyczne gdzie koniecznie chciano mnie , emeryta, naciągnąć. Jaki wielki zrobiłem niedawno błąd gdy przyznałem się , że poszukuję dla przyjaciela ze Stanów. „Pan robi na zlecenie…” a więc stawka za ksero A4 metryki 30 zł.!!! Gdzie indziej znowuż kazano mi wypisywać w zgłoszeniu wszystkie koligacje bym mógł odszukać mego prapra… ze strony matki, gdzie nazwisko kilkakrotnie się zmieniało.
A chodziło o dokument o człowieku, który zmarł prawie 150 lat temu. Żadna Ustawa o Ochronie Danych Osobowych nie zabrania mi tego szukać! Była i śmieszna sytuacja. W jednym z dużych archiwów miła Pani, gdy w zgłoszeniu wpisałem poszukiwane przeze mnie nazwisko typowo mojżeszowe, spytała mnie: „ ale to nie są chyba Pana przodkowie?”
- Łapiąc się ręką za rozporek przy spodniach odpowiedziałem: „..zaraz to Pani udowodnię !”
Nie było dalszej dyskusji. W późniejszej już normalnej rozmowie przekonałem miłą Panią, że ja sam w to nie wierzę ale dlatego szukam. Chcę zweryfikować rodzinną plotkę o "przechrzcie" w rodzinie. Stąd nielogiczne wydaje mi się wypełnianie tego formularza i wypisywania nazwisk, których poszukuję. Gdybym często chciał wpisać wszystkie nazwiska to nie starczyło by miejsca. Wiem że archiwalia należy chronić ale fizycznie a nie traktować ich jak archiwalia IPN do których w większości dostęp mają tylko manipulujący nimi decydenci.
Powyżej już pisano o niszczeniu przez archiwistów ksiąg (szczególnie dużych, adresowych czy innych) podczas kserowania. Jako ten z drugiej strony, uważam za bardzo niepoważne uzasadnianie wysokich cen odbitek ksero dla celów genealogicznych, zasłaniając się ochroną archiwaliów. To nie my je niszczymy przeglądając a przede wszystkim archiwa maltretując podczas kserowania. No cóż robi się to dla kasy a więc w szczytnym celu. Obciążony powinien więc być ten kto decyduje o zakazie fotografowania (za niską opłatą) aparatem cyfrowym, bezinwazyjnie w strukturę papieru, archiwaliów. Żadne archiwum diecezjalne w Polsce nie wykonuje odbitek ksero metryk. Pozwalają fotografować (w ogromnej większości bezpłatnie). Właśnie dlatego by chronić księgi.
Napewno najlepszym sposobem chronienia starych, często rozlatujących się ksiąg, było by przeniesienie ich wszystkich na nośniki CD/DVD. Wyrzucić piszczące , pamiętające „Króla Ćwieczka” czytniki mikrofilmów na , których męczymy się przeglądając okropnie porysowane kopie wykonane przed laty i zamienić je na komputery ( nie potrzeba drogiego sprzętu), umożliwiające przeglądanie na ekranie monitora wyraźnych kopii ksiąg metrykalnych.
Zapraszam jutro w sobotę 12 maja br. do Archiwum Diecezjalnego w Pelplinie gdzie odbędzie się oficjalne otwarcie Komputerowej Pracowni Naukowej. Komputery do tej pracowni ufundowali amatorzy genealodzy skupieni w Pomorskim Towarzystwie Genealogicznym. Także członkowie z tego Towarzystwa przenieśli na nośniki CD/DVD większość archiwaliów metrykalnych z tegoż archiwum.
Jeśli czyta to forum „góra” AP może dzięki temu przykładowi zauważą, że genealodzy amatorzy to nie tylko ludzie , którzy zakłócają ich spokój poprzez namolne włóczenie się po archiwach i przestaną nas karać znacznie zwielokrotnionymi , nieuzasadnionymi niczym, cenami kserokopii.
Dodam jeszcze, że genealodzy amatorzy za swoje pieniądze pochodzące z ogólnopolskich zrzutek wykupują z Allegro księgi metrykalne i przekazują je archiwom (AD lub AP)
W tej chwili w Gdańsku w rękach Adama Kamińskiego, Prezesa Pom.TG znajduje się kilkadziesiąt ksiąg metrykalnych w większości wyznania greko-kat. Które po zdygitalizowaniu i zindeksowaniu zostaną przekazane „za friko” jako dar dla któregoś z archiwów.
Chcemy jako genealodzy chronić archiwalia gdyż sami z nich korzystamy. Staramy się także walczyć o łatwiejszy ( tańszy dla Boga) dostęp do archiwaliów dla szarych poszukiwaczy korzeni.
Podforum „Genealodzy amatorzy i Archiwa Państwowe” jest bardzo potrzebne.
Dobrze by było gdyby uczestniczył w nich także ktoś z NDAP i od czasu do czasu „urzędowo” wziął udział w dyskusji i napisał co Dyrekcja AP robi w kierunku ułatwienia nam dostępu do archiwaliów.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich przesympatycznych i tych troszkę mniej miłych archiwistów
Stanisław Leszek Pieniążek, genealog amator