Uważam że takie stawianie sprawy nic nie wnosi. Nie mogę zrozumieć dlaczego ciągle słyszę, że "EAD - narzędzie idealne").
To IZA jest narzędziem (aplikacją) a nie EAD, który jest standardem tak jak MARC.
I nic nie stoi na przeszkodzie aby IZA "umiała" wyeksportować dane do postaci zgodnej ze standardem EAD albo nawet do postaci zgodnej ze standardem MARC, ale po co? Po co płacić za dostosowanie bazy Accessowej? - która - nie czarujmy się jest trwałą prowizorką do zbierania danych bo ciągle nie ma środków na nic innego. Ale dzieki tej prowizorce jesteśmy dalej z opracowaniem na poziomie jednostki archiwalnej niź niejeden kraj. Mamy zebrane dane któe możemy przetwarzać - także i do postaci EAD. Po co wpisywać dane a potem jeszcze je eksportowac do EAD? Żeby je przesłać potem do centralnego systemu który łączy wszystkie IZY? Przcież można przesłać bezpośrednio Accessa... Apropo czy wiecie ile błędów jest w takiej jednej przesłanej IZAzie? Dzęki temu, że jest w bazie danych niektóre można zauważyć natychmiast. Ale jakby to były osobne pliki XML-owe (jeden inwentarz - jeden plik) to sprawdzić poprawność merytoryczną takich danych można byłoby dopiero po zaimportowaniu do systemu...
Dzięki uEADowieniu IZy Archiwa wykonywałyby jeszcze jedną czynność a mianowicie z IZY (albo z innego narzędzia) eksportowałyby dane do EAD... Już by nam ludzie podziękowali za dodarkowa robotę. Myślę że gdyby było odwrotnie: gdybyśmy archiwom dali system (narzędzie) w którego nigdzie nie trzeba było wysyłać opisanych danych tylko "samo" uwidaczniałoby się w Internecie to by wtedy nas pochwalili. I wtedy też "samo" tworzyłoby EAD przy może nawet już na etapie zapisu danych a nie tylko eksportu. Tu myslę że przeważyć musiałby kwestie wydajnościowe systemu.
Więc po co TERAZ to EAD zamiast IZY? Po to żeby "wystawić" dane w EAD w Internecie? A komu to potrzebne? Tj z kim chcemy się na owe dane wymieniać? Można to będzie zrobić, ale na poziomie systemu docelowego łączącego wszystkie informacje archiwalne ze sobą. I wtedy prosze bardzo niech sobie nowoczesna cyfrowa biblioteka UEuropejska przeindeksuje wystawione dane i zapewni wyszukiwanie przez wszytskie archiwa europejskie (takie projekty są i chyba nasz admin jest w jeden z nich zamieszany). Jeśli więc ktoś spoza sieci archiwów państwowych przyśle nam dane w EAD to będziemy mogli automatycznie je zaimportować do systemu i dodać do wyszukiwarki. I to byłaby korzyść. Ewentualny system informatyczny który przyjmowałby i eksportował takie standardowe dane jest rzeczą oczywistą. Manufaktura typu opisywanie poszczególnych zespołów "w EAD" za pomocą ręcznego kodowania bez żadnej aplikacji wspomagającej to jest nieporozumienie. Może też być tak że archiwum samo wystawi swoje inwentarze w EAD na własnej stronie internetowej. I tu znowu pytanie: a po co? Sztuka dla sztuki? Będzie to miało sens jak będzie gdzie to zbierać - i jak będa narzędzie do wytwarzania tegoż.
Tu ktoś się zachwycał AGADem który coraz sprawniej wystawia kolejne inwentarze w EAD. Apropo: a ile ich jest? Ponadto one nie są przeszukiwalne inaczej jak tylko w obrębie siebie samych. Bez bazy danych która to przeindeksuje i zepnie razem nie ma to sensu innego jak testowy. To tak jakby biblioteka narodowa wystawiła swój katalog z każdym opisem przepięknie zrobionym w MARCu ale ... osobno
Słyszałem już hasła typu "zrobimy to w XML-u" rzucane jako synonim nowoczesności. Teraz słyszę "EAD"
Aby podkreślić jaka jest różnica pomiędzy standardem, a aplikacją warto sobie zadać pytanie: "czy z IZY można wyeksportować dane do postaci EAD?" Jak widać takie pytanie ma sens. Ale spróbujmy je odwrócić: "czy z EAD można wyeksportować dane do IZY"
)).
A to czy IZA jest dobra czy zła - to już jest zupełnie inne zagadnienie.