Recenzenci w archiwach

Zaczęty przez Hanna Staszewska, Czerwiec 11, 2006,

Poprzedni wątek - Następny wątek

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Hanna Staszewska

Zgodnie z sugestiami p. dra J. Krochmala na ostatnim posiedzeniu Komisji Metodycznej w Archiwum Państwowym w Poznaniu powołaliśmy po raz pierwszy recenzentów wstępów i inwentarzy zespołów, przewidzianych do zatwierdzenia w II półroczu br. Czy w innych archiwach też się to praktykuje i jak się sprawdza "instytucja" recenzentów?

Tomek

W moim archiwum instytucja recenzentów funkcjonuje już któryś rok (chyba 3 lub 4). Zaczęło sie zreszta dość mocnym uderzeniem. Mieliśmy recenzentów z zewnątrz z tzw. archiwum z tradycjami. Później zdarzyło się to jeszcze raz. Przeważnie jednak recenzentami byli nasi pracownicy.
pzdr.

Anna Nowakowska

U nas w archiwum też juz odbyła się pierwsza komisja metodyczna z "recenzentem" i chyba jest to dobry pomysł.Różne nieściłości i błędy zostały wyłapane wcześniej innym okiem przez recenzenta spoza oddziału opracowania. No i zawsze można dać do zrecenzowania wstęp osobie sprawiającej na komisji najwięcej kłopotu:D. Dzięki temu komisja przeszła bezkonfliktowo, szybko, sprawnie i całkiem miło.

Wojciech Woźniak

Witam
U nas recenzent to osoba, której zadaniem jest szczególnie uważne przyjrzenie się przygotowanym pomocom. Ma to swoją zaletę w postaci jasności co do tego kto ma obowiązek "przyczepić" się do wszystkich niedociągnięć (nie ma tzw. rozproszenia odpowiedzialności), ale ma też swoją wadę - może powodować demoblizację pozostałych członków KM, bo skoro jest recenzent to można troszkę mniej pracy włożyć w przygotowanie własnych uwag. Choć właściwie ta wada może być zaletą - bo po co 5 osób ma siedzieć godzinami nad inwnetarzem i mieć w efekcie takie same uwagi?
Sometimes you eat the bear
and sometimes the bear eats you

Wojciech Woźniak

Witam
U nas recenzent to osoba, której zadaniem jest szczególnie uważne przyjrzenie się przygotowanym pomocom. Ma to swoją zaletę w postaci jasności co do tego kto ma obowiązek "przyczepić" się do wszystkich niedociągnięć (nie ma tzw. rozproszenia odpowiedzialności), ale ma też swoją wadę - może powodować demoblizację pozostałych członków KM, bo skoro jest recenzent to można troszkę mniej pracy włożyć w przygotowanie własnych uwag. Choć właściwie ta wada może być zaletą - bo po co 5 osób ma siedzieć godzinami nad inwnetarzem i mieć w efekcie takie same uwagi?
Sometimes you eat the bear
and sometimes the bear eats you

Hanna Staszewska

Czy te recenzje są sporządzane na piśmie, czy też ma to raczej charakter wymiany uwag między opracowującym a recenzentem jeszcze przed posiedzeniem Komisji Metodycznej?

Wojciech Woźniak

Witam
Z formą pisemną jest różnie, ale w większości przypadków recenzje są pisane i przed posiedzeniem KM udostępniane opracowującemu. Jest więc czas i na zapoznanie się z nimi i na ich omówienie, jeśli jest taka potrzeba.
Sometimes you eat the bear
and sometimes the bear eats you

Anna Nowakowska

U nas recenzent spisuje uwagi na kartce, zgłasza się przed komisją do opracowującego. Nie było przypadku ze inni członkowie komisji odpuścili sobie przygotowanie, po prostu ich uwagi mogły być podobne, co podkreślali.

Henryk Niestrój

Dokładnie tak to u nas wygląda. Najpierw uwagi przedstawia recezent, a potem członkowie komisji, potwierdzając (bez rozwlekłego powtarzania) uwagi, jeśli są podobne.
Ponadto zdarza się, że - w przypadku znaczniejszych i trudniejszych zespołów - zaprasza się u nas także recenzentów z zewnątrz, konkretnie z AP Wrocław, z którym zgodnie współpracujemy.
Quieta non movere
http://arcaion.pl

Hanna Staszewska

W Poznaniu chcemy to zrobić trochę inaczej: przed posiedzeniem KM recenzent kontaktuje się z opracowującym dany zespół, przedstawia uwagi (jeśli są), opracowujący uwzględnia je (lub nie, bo przecież nie musi się z nimi zgadzać, wtedy rozstrzyga Komisja) i tak poprawiony zespół przedstawia na posiedzeniu KM. Oczywiście inni członkowie KM będą mogli wnieść swoje zastrzeżenia, ale chodzi o to, żeby się nie powtarzać.
Ale jak to będzie wyglądało w praktyce, zobaczymy...