Jasne, tylko w przypadku zakwalifikowania dokumentacji też pojawia się problem. Zacznę od tego, że w mojej jednostce nikt nie zadbał o to, żeby faktycznie funkcjonowały w niej jakieś normatywy archiwalno-kancelaryjne. W sumie zrobiono jeszcze gorszą rzecz, bo przekopiowano dosłownie w całość JRWA z innej jednostki o podobnym profilu (nie zmieniono nawet czasem nazw własnych poprzedniej jednostki
), ale oficjalnie go nawet nie przyjęto. Nie mówiąc już o jakiejś konsultacji z AP. Sam nieoficjalny JRWA był też nie zawsze dobrze stosowany, wszystko wrzucano do jednego worka, np. do tzw. współpracy z innymi podmiotami. Mogę znaleźć tam dosłownie wszystko od faktycznej współpracy, po podziękowania, oferty, zapytania itd. Mam to w związku z tym w ramach porządkowania rozdzielić? Z perspektywy czasu wszystko co jest związane z "rozkręcaniem" mojej jednostki wydaje się mieć znaczenie... Co więcej w ramach - przyjmijmy - teczek aktowych (choć to dużo powiedziane) dokumenty są ponumerowane i raczej chronologicznie uporządkowane (chociaż tyle).
I teraz najlepsze, kiedy zostałem wydelegowany do porządkowania magazynu, to poza tym, że okazało się, że nie ma wspomnianych ogólnie przyjętych normatyw, to jeszcze samozwańczo, nie wiem na jakiej zasadzie przyjęto, że jest to składnica akt (znowu kopia z podobnej jednostki). Ja zgłosiłem się do miejscowego AP i po mojej konsultacji z nimi wyszło na to, że chcą mieć nas w nadzorze, że w związku z tym mamy materiały archiwalne i mamy mieć archiwum zakładowe...
No i teraz jak to porządkować? Wg oficjalnie nieobowiązującego, niezweryfikowanego, ale dostosowanego do składnicy akt JRWA? Czy łączyć przeszłość z teraźniejszością, tj. korzystać z tego JRWA, ale mając w perspektywie to, że duża część dokumentacji, zwłaszcza organizacyjno-założycielskiej to będą materiały archiwalne?
Abstrahuje też od tego, że co chwilę natykam się w komórkach organizacyjnych na jakieś stosy segregatorów z dokumentacją z dalekiej przeszłości, gdzie wymieszane jest dosłownie wszystko ze wszystkim. Więc mogę jakąś teczkę w miarę ogarnąć, a potem się okazuje, że gdzieś tam w segregatorze była kontynuacja danej sprawy z tej teczki...