Mamy!
Fachowca na pełny etat. Zatrudniony na zasadzie konkursu.
Sam się w tym wątku nie pochwalił, może ze skromności, a może dla tego, że na urlopie. :wink:
Nie ma letko z nami. Głównie dlatego, że tzw. "centrala" archiwum jest w rozproszeniu w pięciu budynkach w Krakowie, przystosowanych do ochrony akt przed deszczem może, ale niekoniecznie wzorcowych, jeśli idzie o przechowalnictwo, udostępnianie itp - no i organizację pracy z siecią informatyczną włącznie. [O, Naczelna Dyrekcjo, ześlij nam budynek! Amen]
Od czasu jego zatrudnienia interes w kwestii informatycznej się rozkręca.
Nie wyobrażam sobie zresztą, jak duże archiwum miałoby funkcjonować współcześnie bez etatowego informatyka. Samo przeszkolenie kogoś lub pół etatu mogą nie wystarczać, chodzi też przecież o bezpieczeństwo, nie tylko funkcjonalność.
Można oczywiście wynająć firmę, jednak lepiej by był ktoś, kto jako informatykiem wprowadza się jednocześnie w sprawy archiwalne, żyje i pracuje wśród archiwistów, a kto wie, może nawet darzy ich miłością i sympatią? :wink: :lol:
Inna sprawa - to pensje archiwalne. Informatyk, tak się składa, powinien zarabiać więcej (niestety) niż brać archiwalna - takie jest nieubłagane prawo rynku i rzeczywistość tego pięknego skądinąd kraju. Inaczej ucieknie, niekoniecznie za granicę. To nie on by zarabiał za dużo, tylko my za mało, że tak nawiążę do popularnego na tym forum wątku :twisted: