Z archiwistycznego punkt widzenia odpisy orzeczeń na końcu akt są całkowicie niepotrzebną makulaturą, bo przecież nie może być żadnych luzów w aktach. Wydaje mi się, że dawno temu jak pisało się orzeczenia ręcznie lub na maszynie, albo nawet przed wprowadzeniem systemu Currenda słuszne było zostawianie ich odpisów w aktach, wtedy faktycznie szło się do archiwum i nie brało się całych akt tylko odpis orzeczenia. Teraz wszystko jest w systemie, 3 kliknięcia i mamy wydrukowany wyrok lub postanowienie. Chociaż ja jak archiwizowałam akta spraw sądowych z lat 50-tych, 60- tych, gdzie orzeczenia były pisane ręcznie, które czasami baaaaardzo ciężko rozczytać lub aby je rozczytać trzeba poświęcić dużo czasu, a w aktach były odpisy tych orzeczeń przepisanych już przez kogoś na maszynie - to te maszynowe "luzy" zostawiłam w aktach na końcu, bo pomyślałam, że może to ułatwić przyszłym użytkownikom korzystanie z tych akt.