Nadmierne uleganie cudzoziemskim wzorom to chyba jedna z najbardziej wiekowych przywar Polaków. Ale szczerze mówiąc nie szukałbym rodzimych wzorców akurat w lasach państwowych. Jak mawia mój kolega Karol - ja też jestem za tym żeby one były państwowe - tzn. najwyższy czas je upaństwowić. Mam jednak wrażenie że niektórym archiwistom marzy się jednak raczej taka pozycja jaką mają górnicy - "należycie wynagradzani i z narzędziami do realizacji zadań"
Zwłaszcza jeśli można czasem z tymi narzędziami przyjechać do stolicy i upomnieć się o należyte wynagrodzenie.
A tymczasem archiwa zatrudniając nowych pracowników wskazują że wystarczy mieć średnie wykształcenie by należycie wykonywać zadania. Zapewniają przy tym narzędzia - kserokopiarki, skanery, komputery do wklepywania danych, ołówki do paginowania ...
Trochę nieraz razi to dodawanie przymiotnika "narodowe" do czego się da. Ale może to jednak ma sens? Po peerelu zostało nam określenie "państwowe", które dla urzędników ma sens ale dla obywateli znaczy nieraz tylko: coś co jest niczyje, coś co jest obce i wrogie, coś co można wziąć jak swoje, coś ma mi dać co chcę bo mi się nalezy, takie które coś co wie wszystko ale nie wiadomo co tam jest i gdzie to jest. Może zaskoczmy obywateli i przywróćmy "narodowemu" pierwotny sens? Mam wrażenie że archiwom to posłuży. Dla ludzi często "archiwum państwowe" oznacza państwowe wszystko i nic, a nie konkretną instytucję. Więc zamiast archiwów państwowych archiwa narodowe chyba tak.
Przy okazji czas najwyższy pożegnać się - choćby w ramach dekomunizacji - z określeniem "archiwa zakładowe".