Z własnego doświadczenia (duże archiwum państwowe) mogę powiedzieć, że nowelizacja ustawy z 2016 r. niewiele zmieniła w dostępności materiałów dla klientów archiwalnych, niezależnie od tego, z jakich lat one pochodzą.
Odnośnie podstaw do odmowy udostępnienia akt (a raczej nie "odmowy", lecz wymogu uzupełnienia podania o uzasadnienie uprawnienia do dostępu do danych materiałów archiwalnych, poparte odpowiednimi dokumentami) to dla akt starszych niż cezury z ustawy archiwalnej jest nią zwykle ochrona "prywatności" osób, o których są informacje w aktach. Traktuje się ową "prywatność" jako dobro osobiste, co prawda nie wymienione wprost w kc, ale podlegające ochronie nadal po śmierci osoby, której to dotyczy.
Jest to chyba przyjmowane przez archiwistów raczej instynktownie, a rzadko kiedy formułowane użytkownikowi językiem prawnym, za pomocą sformułowań ustawowych. Póki co bowiem, nie ma takiej potrzeby. Procedura odmowy udostępnienia akt podana w ustawie (decyzja administracyjna), która wymusiłaby wypracowanie bardziej jednoznacznego uzasadnienia, co można, a czego nie można udostępniać, nie jest stosowana. Jest martwa. Ze świecą można bowiem szukać przypadku, w którym klient "naciskałby" tak bardzo Archiwum, że aż doszłoby do formalnej odmowy udostępnienia akt, a jednocześnie nie wymagałby od Archiwum wydania uwierzytelnionej kopii tych akt - a wtedy jak wiadomo wpadamy w tryb wydawania zaświadczenia, który posługuje się terminologią "interesu prawnego". Przy stosowaniu tej ostatniej nie wymaga od archiwistów odwoływania się do ustawy archiwalnej. Wykładnia ustawy w zakresie udostępniania materiałów archiwalnych nie rozwija się więc kompletnie - nikt w praktyce nie myśli tymi kategoriami, bo praktyka tego zupełnie nie wymusza.
Autor artykułu (bardzo rzetelny badacz, który spędził w czytelni nie tygodnie, ale miesiące wytężonej pracy) pewnie przyjął literalne rozumienie ustawy, że np. akta sądowe starsze niż 70 lat są udostępniane powszechnie, a te młodsze nie. Tymczasem tak to nie działa - za odmowę udostępnienia tych starszych służy ochrona "prywatności" obywateli, a kto ma uprawnienia do dostępu do tych starszych, to w praktyce będzie je miał i do tych młodszych. W większości przypadków wzywa się klientów bez dłuższych uzasadnień do uzupełnienia dokumentów (co na pewno jest dla nich czasami kłopotliwe i irytujące), co Ci posłusznie czynią, gdyż zależy na dostępie do akt.
Ewolucja warunków udostępniania akt i tak zmierza konsekwentnie w kierunku liberalizacji wszelkich obostrzeń. Tyle tylko, że dzieje się tak w oderwaniu od zmian ustawy archiwalnej. Po prostu wymiana pokoleniowa pracowników w archiwach robi swoje i przestało się już wymagać od każdego klienta tłumaczeń, dlaczego śmiał poprosić o dostęp do tajnych materiałów. Nie wydziwia się też odnośnie tematów badawczych użytkowników (kto przychodzi z uniwersytetu - ma dostęp do wszystkiego).
Przepisy sobie, życie sobie. Jak decydenci z NDAP chcą wymusić szerszy dostęp do akt, muszą wydać oficjalną, jednoznaczną wykładnię przepisów, jak AP mają postępować. Bez tego będziemy mieć stan niepewności prawnej, jaki mamy - przynajmniej do czasu pierwszych odwołań od decyzji lub skarg do WSA.