W prasie i Internecie trwa zażarta dyskusja na temat wybrakowania w MON Dziennika Działania Dyżurnych Służb Operacyjnych zawierającego wpisy z dnia 10.04.2010 r., czyli dnia katastrofy smoleńskiej. Chciałbym od strony archiwalnej zadać koleżeństwu kilka pytań. Po pierwsze, co sądzicie o fakcie wybrakowania tego typu materiału. Nie wiem, zgodnie z rzeczowym wykazem akt obowiązującym w MON, jaką kategorię archiwalną ma tego typu dziennik, ale, stosując zasady logiki, jeśli nadal trwa śledztwo i wobec wymiaru tragedii smoleńskiej, kategoria dziennika powinna chyba być po prostu podwyższona w celu dalszego przechowywania go w archiwum. Zastanawiam się nawet, czy taki dziennik nie ma wartości historycznej i nie powinien być przekwalifikowany w wyniku ekspertyzy archiwalnej do kategorii "A". Po drugie, co sądzicie o samym protokole zniszczenia dokumentów. Czy brak jakichkolwiek podpisów oznacza, że zostały one zanonimizowane? Bo na to mi wygląda. Jak to wszystko ocenić od strony archiwalnej? Czy tego typu działania nie są dowodem na to, że powinno zlikwidować się status archiwów wyodrębnionych (do czego zresztą podobno dąży obecne kierownictwo MON - notabene, życzę im w tym przypadku, a zwłaszcza nowemu szefowi CAW, dr. Cenckiewiczowi, sukcesu).