Przede wszystkim system EZD to nie wszystko
. Owszem, dziś jest dla nas wyzwaniem (nie)powszechność stosowania tego systemu, przyzwyczajenia pracowników etc. - ale te trudności przeminą (tak zakładam), a my wciąż nie będziemy czuli że idziemy naprzód. Bo nie będziemy wiedzieć że ważne są też inne rzeczy - żeby zamiast ton papieru przesyłać elektroniczną dokumentację projektową, elektroniczne faktury, zaświadczenia itd. To się już w dużej mierze dzieje ale też sporo jest wciąż do zmienienia.
I jeszcze jedna rzecz - ja mówię zawsze ze nowoczesna i elektroniczna administracja to nie taka która pozwala obywatelowi kontaktować się z urzędem drogą elektroniczną, tylko taka, w której obywatel w ogóle nie będzie musiał (poza wyjątkowymi sytuacjami) się z tą administracją kontaktować.
Co do ilości papieru - tu są dwie rzeczy: papier zużywany (tworzony) i papier wpływający. Papier wpływający jest archiwizowany tak czy inaczej, papier zużywany niekoniecznie (robocze wydruki itp.). Być może zasługą EZD będzie w krótkiej perspektywie "tylko" spowolnienie wzrostu zużycia papieru (u nas w ciągu dekady przed EZD ilość archiwizowanego papieru w zasadzie się potroiła), a być może działa tu jakiś psychologiczny paradoks. Myślę że przyjdzie czas i na to - wewnętrzne audyty, polityki drukowania i rozliczania zużycia papieru. Czasem trzeba drukować - przykład z archiwalnego podwórka: wniosek o odszukanie akt wpłynął jako elektroniczny ale archiwista musi mieć wydruk żeby iść do magazynów archiwalnych ...