Bez przesady. Owszem, uważam, że tego wymogu nie powinno być, ale znalezienie samodzielnego pracownika naukowego w obecnych czasach nie jest żadnym problemem. Mnie koleżanka naraiła np. muzykologa (z tym, ostatecznie, nie wyszło). Ale wolę już tego typu rozwiązanie, niż standardy Centralnego Archiwum Wojskowego (kilka miejsc w pracowni naukowej, a ludzie walą z całej Polski i nawet z zagranicy), czy Archiwum Akt Nowych, do którego muszę osobiście przyjechać (i tracić czas), bo nie wiem, co znajduje się w poszczególnych zespołach archiwalnych (inwentarze książkowe trzymają jedynie w pracowni, a żadnym problemem by nie było zdigitalizowanie ich i wrzucenie na ich stronę internetową).