Porównajcie sobie autorytet społeczny zawodu archiwisty w okresie II RP i w okresie tzw. Polski Ludowej. Niestety, okres po 1944/45 r. doprowadził do degradacji społecznej bardzo wielu inteligenckich zawodów. Wynikało to z ówczesnej kretyńskiej ideologii. A obecnie dopiero to odrabiamy. I odrabiać będziemy jeszcze dosyć długo, pewnie. Niestety, w obecnych czasach w sferze administracji publicznej, do której też należą archiwa, dominują takie patologie, jak przyjmowanie do pracy "po znajomości", tworzenie układów, układzików czy sitw, "odwalanie roboty" itd. itd. I to są zjawiska, które silnie utrudniają odbudowywanie pozycji społecznej archiwów. Do tego dochodzą bardzo niskie zarobki w archiwach państwowych (w archiwach zakładowych jest już lepiej, bo tam obowiązują stawki z danej instytucji - choć rozrzut też jest duży), które demoralizują wielu pracowników. Wiele razy spotkałem się z opinią na zasadzie: po co się przemęczać, skoro i tak pensja jest kiepska. W takich warunkach przetrwać mogą chyba jedynie pasjonaci zawodu. A ilu takich jest? Generalnie sytuacja w sferze archiwalnej jest po prostu bardzo kiepska.