Brak specjalistów w zakresie IT w administracji publicznej jest niewątpliwie pewnym problemem, lecz nie do końca. Ja znam z autopsji przypadek pewnego centralnego urzędu państwowego, który wprowadza system EZD prawie bez udziału specjalistów. Tak naprawdę robią to panie archiwistki z komórki archiwalnej, z których żadna nie ma formalnego wykształcenia informatycznego, i pomimo tego ... system jest już wdrożony. Kierownictwo innego urzędu, które jakiś czas temu przybyło na zapoznanie się z tym systemem, zachwyciło się nim i chce takiego samego u siebie. Więc można - potrzeba tylko rozsądnego doboru ludzi do pracy (nota bene w opisywanym przeze mnie przypadku ten rozsądek akurat wyglądał mocno średnio, ale cóż ...)
A co do poziomu administracji publicznej. Droga Kajko, nepotyzm przy obsadzaniu stanowisk jest tak daleko posunięty (przypominam np. raport NIK dotyczący Urzędu Lotnictwa Cywilnego, gdzie ponad 50% pracowników miało jakieś powiązania rodzinne lub inne między sobą), że kolejne patologie z niego wypływające (niekompetencja, układy, faworyzowanie "swoich", zrzucanie najtrudniejszej roboty na tych, poza układami itd. itd.) naprawdę coraz bardziej rozkładają administrację.