Całe to wartościowanie dokumentacji nie trzyma się kupy i to w każdym chyba tego wartościowania aspekcie, trwanie przy nim w obecnym kształcie tylko ośmiesza archiwistykę i archiwistów. Tylko tzw. kryterium dawności daje się stosować bezpośrednio w sposób nie budzący wątpliwości - co sprowadza całą tę teorię i metodykę archiwistyki do zajmowania się starymi papierami. Kryteria wartościowania nie mają przełożenia na obowiązujące normatywy - są zbyt mętne by dało się to zrobić. Stąd jrwa z kategoriami wziętymi właściwie z sufitu, i zmienianymi przy każdej nowelizacji jrwa, stąd brakowanie, które nie jest oceną wartości historycznej, tylko praktycznej, stąd tajemniczość rytuałów związnych z opracowywaniem akt w ap, stąd brak jakiejkolwiek odpowiedzialnosci za wynik takiego opracowania. Skoro zachowana dokumentacja ma służyć badaczom, to czemu spisów dokumentacji do brakowania nie konsultuje się np. z uniwersytetami? To jedno wielkie wróżenie z fusów.