Działalność związków zawodowych w archiwach nie jest niczym innym, niż działalność w innych instytucjach. Obrona praw pracowniczych zawsze jest potrzebna. Problemem jest natomiast - moim zdaniem - nie uwikłanie się związkowców we wszechobecne układy i kolesiostwo. Trochę już pracuję w administracji publicznej i jestem przerażony skalą różnego rodzaju patologii: nepotyzmu, kolesiostwa, nierzetelności, nieuczciwości, donosicielstwa, a nawet zwykłej ludzkiej zawiści. Mam takie wrażenie, że w instytucjach publicznych (nie twierdzę, oczywiście, że wszystkich) skala tych negatywnych zjawisk jest większa, niż normalnie. Wiele z tych patologii generuje nepotyzm, czyli nieuczciwe przyjmowanie do pracy swoich. A on występuje niemal powszechnie. I najgorsze jest to, że istnieje w stosunku do tego zjawiska duże poparcie społeczne. Nepotyzm rozwija się potem w kolesiostwo, układy, układziki, dzięki którym swoi są lepiej traktowani. Jeśli związki zawodowe skupiłyby się na tych zjawiskach - byłoby super. Aczkolwiek, powiem szczerze: nie wierzę.