Problem jest bardzo prosty. Inna instytucja zamówiła i kupiła nam system EZD. My go przejęliśmy, mając jeszcze wsparcie i firmy (twórcy systemu), i tamtej instytucji. Potem nastąpił dłuższy okres różnego rodzaju zawirowań, w wyniku czego system został wyłączony. Kiedy z powrotem miał być uruchomiony, okazało się, że zarówno twórca systemu, jak i zamawiający odżegnali się od tego. W związku z tym nasza jednostka musiała własnymi siłami system uruchomić (odbyło się to z wielkimi bólami i wieloma błędami, gdyż ... nie mamy dokładnej instrukcji obsługi systemu). Kiedy rozpoczęliśmy testowanie systemu ujawniły się powyższe błędy. I trzeba było zatrudnić nową firmę do rozgryzienia systemu i usunięcia błędów. A dodam jeszcze, że system jest unikalny w skali kraju. Kiepsko się to udaje, i moim zdaniem, wszystko zakończy się niczym. Z góry jeszcze wyjaśniam, że ze względów politycznych rezygnacja z systemu jest praktycznie niemożliwa. Czyli musimy brnąć w to dalej, ponosząc coraz większe koszty na z góry przegraną sprawę. Takie zwyczajne absurdy polskiej administracji publicznej.