Witam!
Mam problem z dokumentacją zlikwidowanej szkoły. Całość akt trafiła do mojego urzędu, jako jednostki nadrzędnej, co jest oczywiste i nie podlega dyskusji. Niestety w trakcie przejmowania byłam na urlopie macierzyńskim i nie miałam nadzoru nad przygotowaniem teczek, jak i samym przekazaniem. Okazuje się, że szkoła działała w systemie dziennikowym i nie miała swojego jrwa. Dokumentacja została więc opracowana na podstawie wykazu akt typowych i - jak mi się wydaje - jrwa jakiejś losowo wyrbanej przez google szkoły. Pytanie moje brzmi - jak "wciągnąć" taką dokumentację do ewidencji? W snesie - czy nadać spisom kolejne numery z wykazu spisów obowiązującego w urzędzie i, co za tym idzie, "normalne" sygnatury, jak na reszcie dokumentacji? Co zrobić ze spismi, które już otrzymały numerki (1, 2, 3...)? Po prostu skreślić numer i nadać właściwy? Czy spisy w takiej postaci skserować (bo oczywiście nie pomyśleli o tym, żeby dac nam je w kilku egzemplarzach) i odłożyć do poszczególnych segregatorów?
Jestem przerażona ogromem pracy, bo całość została po prostu wrzucona w kartony, a te ułożono w zgrabne stosy, które tylko czekają, żeby się rozpaść... (i stosy i kartony też). Na dodatek ani jeden karton nie został opisany, więc teraz znaleźć jakąś teczkę, to po prostu koszmar (już igłę w stogu siana łatwiej znaleźć, bo można wziąć wyrywacz metalu
![Mrugnięcie ;)](http://www.ifar.pl/Smileys/akyhne/wink.gif)
) Szykuje się ciekawe wyzwanie!
Proszę o poradę! Może ktoś z Was miał podobną sytuację...