Większość archiwistów zadaje sobie pytanie "Po co nam to? Mamy Izę, brzydką i kulawą, ale znaną. Jak w starym małżeństwie. Nauczyliśmy się ze sobą żyć i nie wchodzimy sobie w drogę. Jak są "ciche dni" to idziemy do uzdrowiciela (informatka) i poprawi. A z ta nową Zosią to na dwoje babka wróżyła."
Sama znam archiwistów, którzy do dziś twierdzą, że "jak było na kartach, to szybciej znaleźli". Znam też osoby, i to wcale nie wiekowe, które nie przyjęły do wiadomości istnienie Internetu, telefonu komórkowego itp. piekielnych wynalazków.
I jak z takim podejściem dyskutować? Nie da się...
Oczywiście, że Archiwa chcą CZEGOŚ LEPSZEGO niż Zosia
Skąd taki wniosek? czy prowadził pan jakieś badania czy ankiety na ten temat? Jeśli tak, bardzo prosimy o konkrety.
No litości... tylu mądrych ludzi pracujących w AP przez tyle lat się nie może dogadać czego się chce? To już Piwowski
To niestety smutna rzeczywistość
Jeśli się chce tworzyć system informatyczny dla archiwów, to trzeba dokładnie programistom wytłumaczyć, CO CHCEMY. I to "COŚ" ma być zgodne z przepisami metodycznymi.
Np. należy dokładnie powiedzieć, jak ma wyglądać inwentarz. Ktoś wie? Przypominam, że przepisy o inwentarzu pochodzą z roku 1960 i 1984. Jak na ich podstawie określić, jak ma wyglądać współczesny inwentarz?
Np. należy dokładnie powiedzieć, jak ma wyglądać inwentarz fotografii. Ktoś wie? Przepisy są tu nieco młodsze, bo z 2006 r., ale ani słowa tam o inwentarzu nie ma, nie określono nawet, jakie elementy opisu ma zawierać.
Np. należy dokładnie powiedzieć, jakie elementy opisu ma zawierać inwentarz skarbowy (pojęcie nieznane przepisom, ale pożyczone do ZoSIA od bazy IZA): wg przepisów powinna to być kopia inwentarza, ale znowu zapożyczając rozwiązanie z IZY (które jest niezgodne z przepisami) ograniczono w ZoSIA liczbę pól w stosunku do inwentarza.
Np. należy dokładnie określić, jak ma wyglądać inwentarz kartografii. Ktoś wie? A przepisy (z 2002 r.) mówią, że ma to być wydruk z bazy MAPY, czyli zarówno ZoSIA jak i IZA są tu wbrew przepisom...
I tak dalej....
Jak poruszać się w gąszczu nielogicznych, niespójnych, nieaktualnych przepisów w kontekście tworzenia systemu informatycznego? Jeśli komuś się wydaje, że ZoSIA pójdzie w zapomnienie, a w jej miejsce powstanie szybko (bo czasu zmarnowaliśmy już naprawdę mnóstwo) coś nowego i oczywiście lepszego, to jest w dużym błędzie. Bo będzie trzeba procedować na podstawie aktualnie obowiązujących przepisów, a te jakie są, każdy widzi... I nie wierzę, że szybko coś tu się zmieni. Widziałam już rozmaite projekty, które są konsultowane latami (nie szukając daleko wskazówki sfragistyczne, czy też projekt postępowania z kopiami, które konsultujemy już 6 rok
).
Zgodnie z przepisami (przede wszystkim o ewidencji) system informatyczny służy do sporządzania wydruków i nic nie wskazuje, aby to się miało zmienić (i tu z satysfakcja powiem, że wszystkie wydruki środków ewidencyjnych z ZoSIA są zgodne z przepisami, a te z SEZAM nie wszystkie
).
I "tylu mądrych ludzi" z rozmaitych rad, komisji, zespołów od wielu lat radzą, i jesteśmy metodycznie ciągle w lesie. A twarde zderzenie naszej metodyki sprzed kilkudziesięciu lat z logiką programisty tworzącego system jest naprawdę bolesne.
I jeszcze słowo o studentach: w poznańskim archiwum mamy studentów na praktykach co roku. Mają okazję poznać IZA i ZoSIA. Zawsze pytam, w którym systemie łatwiej się pracuje. I zawsze odpowiadają to samo: ZoSIA jest o wiele prostsza w obsłudze i o wiele przyjaźniejsza. Dla młodych ludzi, nieskażonych bazami Accessowymi to jest oczywiste. I wcale nie trzeba ich uczyć tej obsługi, bo łapią błyskawicznie. A ZoSIA na uczelniach może pokazać, jakie są metody opisu różnych rodzajów dokumentacji i to nie tylko w archiwach państwowych, bo docelowo system jest przeznaczony dla rozmaitych instytucji przechowujących materiały archiwalne.