Szanowna Pani Ewo! Może zechciałaby Pani dać przykładowy wzorzec niemętnej odpowiedzi na pytania typu: Dlaczego archiwum Wydawnictwa Poznańskiego zachowało się w doskonałym stanie, a nie ma nigdzie śladu po archiwum Wydawnictwa Iskry w Warszawie. Oczywiście oba przypadki dotyczą okresu przed transformacją własnościową obu wydawnictw, kiedy to ich status był identyczny. Albo dlaczego do AP w Poznaniu trafiły archiwalia KS "Lech" (skądinąd wysoce niekompletne), a nie ma w nim archiwaliów żadnego innego klubu sportowego z Poznania. Może zechciałaby Pani dać przy okazji przykład choć jednej monografii której treść wskazywałaby na wykorzystywanie bilansów GRN, a nawet tego typu materiałów wyprodukowanych przez organy administracji państwowej wyższego szczebla. Dokonałem swego czasu wszechstronnej krytycznej analizy około 40 monografii miast w partiach odnoszących się do okresu po 1945 r. (efekt w postaci publikacji na łamach Przeglądu Zachodniego) i nie stwierdziłem aby jakikolwiek autor to uczynił. A znajdowali się wśród nich też archiwiści tej klasy co Stanisław Nawrock,i czy też wytrawni naukowcy specjalizujący się w historii gospodarczej (Czesław Łuczak), których trudno posądzać, by cierpieli na niedostatek informacji z tytułu braku odpowiedniej akcji promocyjnej. Wiara, że ewentualnie dopiero nowe pokolenie historyków zabierze się za reinterpretację najnowszych dziejów Polski w oparciu o analizę budżetów GRN i tym podobnych ciekawych materiałów ma dla mnie podobną moc jak przekonanie, że absolwenci akademickich wydziałów archiwistyki będą kiedykolwiek najbardziej poszukiwaną kategorią zawodową na rynku pracy. Przechowywanie budżetów GRN itp. materiałów pełni natomiast póki co inną ważną funkcję. Pozwala relatywnie niewielkim wysiłkiem organizacyjnym nabijać metry bieżące państwowego zasobu archiwalnego z wszelkimi wynikającymi stąd korzyściami dla państwowej służby archiwalnej. Generalnie niezwykle trafna jest Pani uwaga o roli materiałów uzupełniających. Tyle tylko trudno za ich pomocą zrekompensować braki tego typu archiwaliów jak księgi cechowe, protokólarze posiedzeń zarządów klubów sportowych, stowarzyszeń nie wspominając o drukach ulotnych wytwarzanych przez tych twórców, czy rzeczonych fotografiach kolorowych Warszawy. A poza tym im bardziej cofamy się w przeszłość tym o materiały uzupełniające trudniej. A zatem utrata oryginalnych archiwaliów z lat zaprzeszłych jest szczególnie bolesna. Z kolei, jeśli chodzi o czasy współczesne korzystanie z materiałów uzupełniających w obliczu braku pomocy archiwalnych sięgających w głąb jednostki jest niezwykle czasochłonne. Dotyczy to zwłaszcza wielowątkowych posiedzeń różnego rodzaju ciał kolegialnych administracji państwowej. Postęp w zakresie sporządzania indeksów odsłaniających zawartość enigmatycznie zatytułowanych j.a. jest w archiwach państwowych z małymi wyjątkami wciąż trudno zauważalny. Nie przypadkowo żadnych danych liczbowych na ten temat nie znajdujemy w wydanej niedawno pracy o systemie informacji archiwalnej. A gdzie jak gdzie, ale w pracy pod takim tytułem powinny one się przed wszystkim znaleźć. Ale w archiwistyce jak to w wielu innych dziedzinach najłatwiej i najprzyjemniej jest teoretyzować.