Co do artykułu w Lisweeku - niepotrzebny jest Internet. Jak ja widzę, jak niektórzy obijają się całymi godzinami (kawka, herbatka, gazetki, plotki u tej koleżanki, plotki u tamtej itd.), to aż żałość bierze.
Poza tym - a jak często za robotę, którą ma się wpisaną w zakres zadań, bierze się dodatkowe pieniążki? Przecież to jest powszechna praktyka. Albo wyprowadzanie pieniędzy publicznych na zewnątrz - zlecanie zadań służbowych różnym, wiadomym zresztą, firmom.
Patologia na patologii patologią pogania.