Siedzę i medytuję, myślenie ma bowiem przyszłość, a frajerom śmierć.
Teraz już za późno, ale w przyszłym roku to błyśniemy. Prócz wspomnianej wyżej metody liczenia (trzeba tylko będzie pro forma zmusić czytelników do wypełniania rewersów codziennie, żeby była podkładka), mogę przecież, gdy ktoś zamawia jednostką zmikrofilmowaną, zaliczyć do udostępnienia wszystkie znajdujące się na tej szpuli jednostki - wszak są w końcu również udostępniane, a jest tego kilka, kilkanaście, dość często kilkadziesiąt sztuk. Tak samo w przypadku wypożyczeń mf na zewnątrz. Ludzieeee! Toż to ja w 2-3 miesiące dobiję do dotychczasowej rocznej statystyki. Może medal dostanę?
A statystyka odwiedzin? No, jak ktoś wychodzi na kawkę, a potem wraca, to znanczy, że wyszedł i przyszedł znowu, prawda? (Zwłaszcza że akta trzeba odłożyć, na stole zostać nie mogą). A jak wrócił na dyżur popołudniowy, to już na pewno się liczy dwa razy.
Pozostaje liczba korzystających, którzy się do czytelni zapisali. Tu nic wymyślić nie potrafię, może ktoś podpowie? Zaliczać pod znak 820 i 821 maile z pytaniami o godziny otwarcia? Choć chyba niekoniecznie, bo tu akurat Kraków w zestawieniu statystycznym wychodzi nieźle.
Jest k, wielkie k i statystyka, jak mawiają.
Nie bijemy się co prawda o złotą patelnię, że tak zacytuję klasyka, ale kto wie, może nadejdą czasy, że pensja zostanie uzależniona od tego, co wpiszemy do sprawozdania? Trzeba się już teraz przygotować.
No to miłego św. Mikołaja, może w prezencie przyniesie mi jakiś dobry pomysł na przeżycie w tym pełnym zdrowego współzawodnictwa świecie.