Przepraszam za długość tej wypowiedzi, ale myślę że warto. Aby wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi.
Co do opisywania obiegu dokumentów papierowych to już się nie zgodzę - to systemy do opisywania obiegu skanów dokumentów papierowych, a nie dokumentów elektronicznych.
Jarek zwrócił uwagę na bardzo ważną rzecz, stawiając tezę, że skan z dokumentu papierowego nie jest dokumentem elektronicznym. Skoro nie jest dokumentem elektronicznym to czym jest? Odwróćmy sytuację i zastanówmy się czy wydrukowany na papierze dokument elektroniczny nie jest dokumentem papierowym. A jeżeli nie jest, to jak go nazwać?
Ponadto taki skan niewątpliwie spełnia wymagania wynikające z definicji legalnej dokumentu elektronicznego (jest w ustawie o informatyzacji). Na naszym forum już była spora dyskusja na temat tego co jest dokumentem elektronicznym (w wątku
Strony www instytucji państwowych a e-dok link: odtąd )
czego te systemy nie robią? - nie ułatwiają pracy i nie zmniejszają kosztów, a po to są. I na to też są przepisy.
Chodziło mi o to jakich konkretnych funkcjonalności nie mają systemy EZD (na seminarium pokazano 6 różnych rozwiązań), a mieć powinny. Przyznam, że ogólne stwierdzenie, że systemy takie "nie ułatwiają pracy i nie zmniejszają kosztów" zmierza raczej w kierunku tezy że "na papierze jest szybciej i taniej".
Jeśli tak to przypomnę stwierdzenie z pierwszego postu w tym wątku
Dlaczego nie potraficie zbudować systemu którego potrzeby da się opisać w dziesięciu zdaniach, a ilość możliwych do wykonania w nim działań nie przekracza dwudziestu?
No to jeszcze konkretniej zapytam: jakich działań z owych "maksimum dwudziestu" pokazane na seminarium systemy nie wpierają?
w znanym mi ezd bez otrzymania oryginału papierowego pisma zadekretowanego na mnie, mam bardzo małe szanse na odkrycie w ezd, że taka dekretacja nastąpiła, bo ten zaawansowany i bogaty w funkcje system informuje mnie o wszystkich TYSIĄCACH spraw i dokumentów do których uzyskuję wgląd
Bardzo dziękuję za tę wypowiedź. Teraz wiem że jeśli będzie organizowane następne seminarium na ten temat trzeba będzie jeszcze mocniej podkreślić codzienną pracę z taki systemem aby pokazać, że dostaję do zrobienia i do wglądu to co trzeba i nic ponadto. Wg mnie zostało to pokazane podczas seminarium, ale zapewne niezbyt wyraźnie. Z pewnością mogę stwierdzić, że jeśli system nie dostarcza na moje "elektroniczne biurko" tylko tego do do mnie zostało zadekretowane, albo tego co ktoś przedstawia mi do akceptacji tylko "tysiące spraw i dokumentów" w których nie wiadomo czego i jak szukać, to albo jest źle skonfigurowany i źle używany albo jest... do niczego.
Sądząc w prezentowanych na seminarium rozwiązań - raczej to pierwsze. Przypuszczam, że w każdym systemie można wysyłać wszystko do wszystkich ale wtedy chyba jest coś nie tak z polityką bezpieczeństwa informacyjnego i ochroną danych osobowych.
Opisana przez Jarka sytuacja może wynikać także z zaobserwowania (albo własnego doświadczenia) następującego problemu: użytkownik systemu EZD zajmujący kierownicze stanowisko nie zagląda do systemu EZD bo ... nie. Nie zmieniono instrukcji kancelaryjnej (albo nie było takiej możliwości prawnej ,albo się po prostu niezdecydowano). To oczywiste, że w takiej sytuacji EZD nie zmniejsza kosztów i nie ułatwia pracy. Bo każdy uczestnik obiegu papierowych dokumentów ma z nim do czynienia
dwa razy. Najważniejsze korzyści często jednak nie równoważą problemów z podwójnym obiegiem dokumentów. A warto je tu przypomnieć i podkreślić że wszystko to zostało pokazane na seminarium:
- zakładanie sprawy (spis spraw tworzony jest automatycznie),
- udostępnianie dokumentacji sprawy (można w prosty sposób udostępnić całą dokumentację sprawy innej komórce organizacyjnej - np do zaopiniowania),
- tworzenie rejestrów (dowolny rejestr może być tworzony automatycznie - np. umów, faktur, skarg),
- proces przygotowania i akceptacji czystopisu (realizowalny wyłącznie elektronicznie),
- możliwość elektronicznego zarządzania dokumentami dostarczonymi za pomocą środków komunikacji elektronicznej (bez papieru) ,
- możliwość telepracy (znajdujący się w delegacji szef może mieć 24-dostęp do niezbędnej dokumentacji a także nadal akceptować kluczowe pisma)
- błyskawiczne i precyzyjne w porównaniu do tradycyjnej dokumentacji wyszukiwanie i udostępnianie treści szukanych dokumentów.
Problemem jest to że papier nadal jest dostarczany jak dotąd (tj do dekretacji odręcznej). Ale skan tego papieru został także przesłany do dekretującego i ... czeka na dekretację w systemie. Jest oznaczony jako nieprzeczytany (tak działają wszystkie prezentowane na seminarium systemy). Jeśli po dwóch miesiącach Bardzo Ważny Użytkownik (BWU) się zaloguje to mogą na niego czekać tysiące spraw i dokumentów. Wścieknie się i stwierdzi że do niczego to całe EZD. To oczywiste. Choć czasem zależne właśnie od niego (jeśli instrukcja kancelaryjna nie jest w randze rozporządzenia). Potem stosowane są półśrodki polegające na tym, że sekretariat BWU dekretuje pisma w EZD "za niego" na podstawie dekretacji odręcznej. Referent także dostaje tę samą treść dwa razy. Musi nie tylko założyć sprawę w EZD ale i włożyć papier do właściwej teczki. Wszyscy mają mnóstwo roboty i mówią, że EZD jest do niczego.
Właśnie dlatego trwają prace nad nową instrukcją kancelaryjną (dla samorządu i województw) która ma zdjąć przepisy nakazujące przenoszenie papierów między biurkami. Bo jeśli papier
nie trafi na biurko dekretującego, to będzie on miał (i wszyscy następni) do czynienia z tą samą treścią tylko raz. Każdy będzie pracował na bieżąco i nigdy nie dojdzie do sytuacji powstania "tysięcznych" zaległości.
Ponadto gdy zlikwidujemy papier w obiegu wewnętrznym zostanie dostrzeżone, że przecież znacząca część wpływów ma powtarzalną treść i zawsze trafia do tego samego użytkownika. To może warto będzie dla pewnych rodzajów wpływów przygotować formularz elektroniczny powiesić go w Internecie i zachęcać do korzystania z niego? Bo skorzystanie z takiego formularza spowoduje automatyczne dostarczenie dokumentu we właściwe miejsce - a co za tym idzie i mniej pracy w urzędzie i szybszą odpowiedź.
I wreszcie będzie szybciej i taniej jak słusznie postuluje Jarek.