Długo się zastanawiałam, czy włączyć się do prowadzonej to dyskusji. Uznałam jednak, że może nie w pełni świadomie, ale poruszono tu szereg problemów:
1. Po pierwsze. Przyjęte jest powszechnie, że autorzy publikacji, reagują na recenzję, odpowiedzią, w której starają się odeprzeć zarzuty. Nie wiem, czy luke i Rufus to autorzy publikacji, ale ich reakcja była typowo obronna i ?ustawiła? całą dalszą dyskusję. Zarzucono więc, że recenzja ukazała się za szybko, że do tej pory Archnet nie publikował recenzji, że tak w ogóle to książka jest fajna i że użytkownicy na nią czekali, a urzędas jest.........najeżką. Niestety brak jakiegokolwiek odniesienia do sugestii i zarzutów autorki recenzji. Oznaczać to może, że nie istotne co piszemy i na jakim poziomie, tylko że jest fajne, kolorowe, itp. To nie jest niestety dyskusja merytoryczna
Myślę, że archiwiści i użytkownicy nie chcą by aż taki mieć do nich stosunek.
2. Po drugie. Wydawnictwo, które przygotowało NAC, nie zostało skierowane tylko do użytkowników NAC. Tytuł informuje, że chodzi o użytkowników archiwów państwowych. Z tego względu pracownicy tych archiwów, którzy od lat aktywnie działają na polu edukacji archiwalnej (bo przecież to nie jest pomysł ostatnich lat
) muszą czuć zażenowanie poziomem merytorycznym publikacji. Poza tym w gronie użytkowników archiwów są pracownicy naukowi, badacze historii regionalnej, nauczyciele, itp. Nie sądzę by dominującą grupą byli przedstawiciele sektora IT, czy młodzież nastoletnia. Ta ostatnia przybywa do archiwów głównie w grupach zwartych na wystawy lub pokazy. Z tego względu, gdyby publikacja wyszła sumptem prywatnym (jak wiele różnych ?dziwnych? publikacji na temat na przykład instrukcji kancelaryjnych), to myślę że reakcja nie byłaby tak szybka i żywiołowa. Niestety książeczka wyszła ze znakiem firmowym NAC i MKiDN, a NAC jest przecież archiwum centralnym i mamy prawo oczekiwać od niego wysokiego poziomu merytorycznego. Pragnę podkreślić, że SZTUKĄ jest połączenie wysokiego poziomu merytorycznego z atrakcyjną formą wydawniczą!!! A nie upraszczanie zagadnień, ich spłaszczanie, lub wręcz mijanie się ze stanem faktycznym i prawdą.
3. Po trzecie. Pomysł NAC z tego typu wydawnictwem jest jak najbardziej zasadny. Zresztą forma graficzna zasługuje na pochwałę
. Tym bardziej smuci zawartość treściowa. Chciałabym jednak przypomnieć, że wiele archiwów państwowych w tzw. ?terenie? też wydaje ostatnio tego typu informatory i czyni to naprawdę zachęcająco wizualnie i na wysokim poziomie merytorycznym. By nie być gołosłowną przywołam ostatnie publikacje z okazji ciekawych wystaw w AP w Katowicach i wydawnictwa jubileuszowe AP w Krakowie (inne archiwa przepraszam, jeżeli pominęłam ich pomysły i publikacje). Niestety nie mają one pewnie aż takich możliwości promocyjnych w skali ogólnopolskiej ani takich środków finansowych.
Podsumowując, myślę, że wszyscy czytelnicy książeczki NAC, jak i recenzji czekają na odpowiedź MERYTORYCZNĄ!!! a nie emocjonalną
autorów publikacji.
Aha, to że archiwa państwowe zamówiły książeczkę nie oznacza, że książeczka jest super
Może oznaczać, że każdy chce być na bieżąco z tym co wychodzi na rynek i dotyczy naszego środowiska.
Wiem, że tekst jest już długi, ale jeszcze dorzucę, że wydać cokolwiek jest łatwo, trudniej będzie później wyjaśnić użytkownikom, dlaczego to o czym jest w książce, wygląda w rzeczywistości inaczej